Dziewico-Matko, córko swego Syna

Tomaszowi – z niechcianą i niechętną wdzięcznością
Et la puissance de resexualisation perverse est d’autant plus forte et étendue que la froideur de la désexualisation a été plus intense.
Gilles Deleuze, Présentation de Sacher-Masoch. Le froid et le cruel
Zadaniem tej krótkiej wprawki jest przebadać incestualną, a jednocześnie niewinną i błogosławioną relację Matki i jej boskiego potomka, Córki i jej ojca-Synalka, która uobecnia się w tytułowym wersie z Raju Dantego1 i na obrazie koronowania Niewiasty Enguerranda Quartona. Skupię się na dialektycznej inwersji i subwersji ich relacji, którą z taką precyzją uchwytują poeta i malarz. Granica między fantazją a wizją zostanie w tekście przełamana; będzie to zapis intelektualnej wizji trenu Madonny, cyrkulacji pojęcia wokół rąbka jej szaty, energetycznego centrum, z którego rozchodzi się kompozycja obrazu. Tren sukni to nie fantazmat, ale sama dialektyka nieświadomego, z której fałd poczyna się życie i śmierć. Maryjne dzieworództwo spełnia się tutaj w kręgu szykownej szaty. Metodą będzie synestezja pojęcia, udział wszystkich zmysłów w jego przeczystej jasności i oczywistości. Technika pisarska będzie umieszczała pragnienie przed świadomością, która goni jednocześnie nieświadome pojęcie w kole kobiecego trenu będącego modelem świata i transcendencji, dziewictwa i płodności, matrycą kobaltowego żaru2.
Wizja Quartona ukazuje Chrystusa rozszczepionego na dwoje przez Madonnę, jej (wieczną) kobiecość, zdestabilizowanego w swojej potędze; jego władza karmić się będzie jej władzą, choć jednocześnie Syn roztoczy nad nią opiekę. Otula się ona lekko, od niechcenia jego aksamitnym płaszczem, uszytym z waginalnej materii – wykrojonej z anielskiego tła za Nim i ubarwionej na nieco ciemniejszy kolor w dworskiej farbiarni, gdzie słychać kaszlnięcia spracowanych boskich praczek. Lustrzane ramiona Chrystusa wkładają koronę, tworząc rodzaj oparcia, harmonijną harmonijkę za jej plecami. Siodło Chrystusowych szat sprawia swoim kształtem, że pada on przed nią na kolana, w uwielbieniu dla swojej Oblubienicy. Wieczność jest chwilą i w niej Matka, Córka i Synowie oddają sobie wszystko, w kompozycji, której niebiańska harmonia jest twarda jak szkło.
Ukoronowanie jest tu jednak tyleż ukoronowaniem przez Syna, co samo-ukoronowaniem. Władza Chrystusa rozszczepiona na dwoje zlewa się z powrotem w spływającej szacie Madonny. Waginalna suknia koronacyjna jest w tej inwestyturze równie ważna co strzelista korona, w jej załomach, delikatnym rozpłataniu obramowanym śnieżnobiałą bielizną śmierć wlewa się w życie, życie w śmierć. Korona jest polityczna, tren – antropologiczny, głębszy, z poziomu, w którym pojęcie splata fałdę z mitem. Jej długie, ciemnozłote włosy spajają się z waginalnym chórem anielskim, jego czerwonym, delikatnym, połyskliwym miąższem. Chór chłonie w milczeniu zapach jej złotych włosów, który przepaja go czerwienią. To ona, stojąc nad Krzyżem, przychyla umęczonemu Chrystusowi nieba. Z wdzięczności On zaś budzi w niej ufność, pewność jej władzy, która unosi Go w scenie koronowania wyżej, ku Niebu.
Błogość ich obcowania wydobywa się z rozcięcia trenu, delikatnej czerni nicości, niezmieszanej, a jednak stanowiącej jedno z bielą i kobaltem życia. Maryja jest najpierw dziewicą i matką, córką na ostatku, w niemniej ważny sposób, ale w ostatniej kolejności, która może i stałaby się pierwszą, gdyby nie stabilizująca długość sukni i strzelistość Jej postawy. Słowo staje się ciałem – ale tylko wypchnięte z ciała Matki, wydobywa się spośród fałd trenu podbitego chmurami, pod którymi faluje morze. Topologia trenu, jego cyrkularna, zwrotna forma jest topologią Erosa i Tanatosa, rozpościerających się nad krzyżem i ludem, Chrystusową śmiercią, której tylko Ona może dać Zmartwychwstanie. To ona jest Państwem Niebieskim, wieżą, opoką, w której schroni się, choć jeszcze nie schronił lud wstępujący do stóp Krzyża. Do raju, do raju przebiegają po Nim dusze jak po słupie elektrycznym. Kwiecista, haftem szyta suknia rozpościera się u Jej stóp, z niej spływa tren – niebo podszyte chmurami, kłębiącą się lekko pękatą poduszeczką do igieł, futrem z iglastych kłębuszków. Madonna jest w swej strzelistości okrąglutka, co zarysowuje fałd skóry na szyi i toczone paluszki.
Uciekać się pod jej obronę, to zaufać temu niebezpiecznemu prądowi, który nurtuje kompozycję Quartona i wers Dantego, powierzyć się temu krwawieniu aniołów z tła, kobaltowemu aksamitowi trenu i nie/spokojnemu granatowi morza unoszącego się u dołu. Niebezpieczna jest Opatrzność, która nie jest ślepym losem, ale znojem doświadczenia, któremu towarzyszy jednakowoż nadzieja na możliwość transformacji, gdyż w swojej sytej kobaltem stałości, tren jest czystą zmianą. Działa tu heglowska logika stawania, bytu aksamitnej materii z nicością łagodnie rozpłatanej czerni waginy, które są tym samym, łączą się w przestrzeni szaty. Płaszcze Chrystusa tworzą u flanek wieży dwie aksamitne misy, naczynia krwistej łaski. Jej własne królewskie futro chroni ją jednak przed dotykiem Syna; stoi strojna, pewna swojego Dziewictwa, mimo, że przepływ energii libidinalnej pomiędzy nimi stwarza jednocześnie świat, a tak jest silny, że zarazem go niszczy.
Rękawy rozcięte podług najnowszej mody pokazują smukłe ręce, skrzyżowane w geście „Nie dotykaj mnie teraz, choć wcześniej, kiedyś, wieczność temu mogłam pozwolić Ci na wszystko”. Haft ze złotogłowiu oddziela go od niej na zawsze, łączy zaś płynna materia anielska, w której są zatopieni w swoim szalonym, przekraczającym zmysły romansie. Korona jest ostra, na sztorc sterczą z niej złote igły, których strzec się muszą nakładające ją dłonie Syna. Twarde szafiry dopełniają całości. Są tu dwa ciała Chrystusa, naturalne, które pragnie posiąść swoją Matkę i teologiczno-polityczne, które udziela jej jednocześnie błogosławieństwa i zakazu; stosunek jest niespełniony, co nie umniejsza błogostanu, a przeciwnie, nadaje mu właściwą temperaturę i intensywność.
Madonna ma kwaśną minkę, niechętne usta na porcelanowej skórze, która jest jednocześnie skórą lalki i żywej, pragnącej kobiety, której modelkę stwarza quartonowska wizja. Jej miłość jest szorstka, ocena surowa, a skrzyżowane, długie palce bronią dostępu Syna, który wita się z odchodzeniem Matki. Ustom towarzyszą lekko i strzeliście uniesione brwi i wykrojone migdały powiek; ma długie, lśniące rzęsy i jednocześnie jakby oko było nagie, rzucało kartezjańsko jasne spojrzenie spod uwodzicielskich, nieobecnych rzęs. Jest niebezpieczna dla Syna, rzuca mu wyzwanie, które będzie musiał przyjąć. Sama twarz jest koroną, owalną choć ostrą jak szpikulec, to blanki wieży, zwieńczenie i fortyfikacja królestwa. Płowa Matka jest jak lwica broniąca swojej trzody, a jednocześnie dostępu do siebie, dziewicza w swojej statecznej, skromnej postawie, zdecydowana, święta.
Ojca między nimi nie ma, jest tylko gołębica, Duch Święty, który wzlatuje nad ukoronowaniem, rozbłyskając bielą skrzydeł. Głowy aniołów nurzają się w chmurach i poglądają ciekawie, to orszak jej dwórek, które prowadzą do Niej Syna na pokładziny. Spływają ku niej z chmur, którymi podbity jest płaszcz Pana; z dumą i pokornie koronuje On Matkę, której nigdy nie miał, choć jej pragnienie dla Niego jest nieskończone. Ludzie w dole i w nawach, czyj to kościół? Jej i jego, panują wspólnie w cudownej dialektyce wiersza Dantego, której nie zakłóca najmniejszy brud pomimo kazirodztwa. Suknia wygląda z załomów trenu, a z niej z kolei batystowa bielizna, dialektyczne fałdy rozcięte przez dworską krawcową. Batyst ułożony na kształt róży tworzy łechtaczkę, niewielki otwór przemieszczony na prawo względem waginy. To miejsce na transgresywną pieszczotę, która nigdy nie nastąpi i następowała od zawsze. Krzyż obok rozkoszy, ból obok wniebowzięcia. Święte małżeństwo Córki z Synem będzie odtąd trwało wiecznie, teraz czas samej pójść spać.
- Wers 1 Pieśni XXIII-ciej.
- Jest to więc, choć w osobliwy sposób, polemika z nieuczciwą formułą pisania nieświadomym zaproponowaną przez Jacquesa Lacana w Tuche i automatonie, gdzie Lacan dokonuje gwałtu na śnie zrozpaczonego Ojca, by utworzyć swoje okrągłe teoretyczne jabłuszko, zatrute jednak jadem tego nadużycia.