Maszyny w filozofii (I): Marks – od pracy do fabryki
W rozdziale „Maszyna i wielki przemysł” pierwszego tomu Kapitału Marks omawia naturę i rolę maszyn fabrycznych, które od czasu rewolucji przemysłowej pod koniec XVIII wieku zaczęły zmieniać charakter pracy w ówczesnych krajach rozwiniętych. Wylicza tam szereg zmian charakterystycznych dla nowego porządku ekonomicznego. Ponieważ praca na maszynach wymagała mniejszej sprawności fizycznej, w fabrykach zatrudniane były kobiety i dzieci, a więc całe rodziny, włączając nawet dwa lub trzy pokolenia. Maszyny nie potrzebowały przerw w pracy, przez co także praca robotników stawała się maszynowa i gdyby nie granice ludzkiej wytrzymałości trwałaby całą dobę. Początkowo w Anglii czas pracy nie był zewnętrznie ograniczany, dopiero w roku 1833 ustalono dzień pracy dwunastogodzinny, zaś w roku w 1848 skrócono go do godzin dziesięciu. To ustawowe skracanie czasu pracy wymuszało zwiększanie jej intensywności, tak, aby produkcja utrzymywała się na stałym poziomie, przez co dodatkowo stymulowała wzrost wyzysku robotnika. W Kapitale czytamy:
[icon]brook-icon-quotes-left[/icon]Widzieliśmy, jak maszyna wchłaniając pracę kobiecą i dziecięcą pomnaża materiał ludzki będący przedmiotem wyzysku; jak przedłużając bez ograniczeń dzień robotniczy konfiskuje całe życie robotnika; jak doskonaląc się wytwarza w coraz krótszym czasie potężnie wzrastającą masę produktu i jak ostatecznie staje się systematycznym środkiem uruchamiania w każdym okresie coraz więcej pracy, czyli coraz intensywniejszego wyzyskiwania siły roboczej.
To najbardziej znana, ekonomiczna płaszczyzna marksowskiej teorii uprzemysłowienia w krajach kapitalistycznych. Druga płaszczyzna, uzupełniająca pierwszą, obejmuję krytykę estetyczną, wyrażaną w barwnych opisach fabrycznej maszynerii. Jej wartość zasadza się nie tylko na literackości, ale przede wszystkim na zdolności do wywoływania bezpośrednich reakcji emocjonalnych. Dopiero obie płaszczyzny razem dają złożony ładunek intelektualno-zmysłowy, który ukształtował dominujący wśród filozofów pogląd, zgodnie z którym technika jest nie tylko negacją dobra, ale także piękna. Oto charakterystyczny dla Marksa ton pisania o atmosferze przemysłowej.
[icon]brook-icon-quotes-left[/icon]Zamiast pojedynczej maszyny występuje tu potwór mechaniczny, którego cielsko wypełnia całe budynki fabryczne, a jego demoniczna siła, zrazu utajona w miarowych, niemal uroczystych ruchach jego potężnych członów, wreszcie wybucha w gorączkowym, wściekłym tańcu jego niezliczonych właściwych organów pracy.
Poza krytyką ekonomiczną oraz estetyczną Marks przedstawia także militarną rolę maszyn, którymi posługiwać się mają służby porządkowe dla podtrzymywania posłuchu robotników. „Kapitał posługuje się maszyną jako potęgą wrogą robotnikowi i rozmyślnie obwieszcza o tym z rozgłosem. Maszyna staje się najpotężniejszy środkiem wojennym do poskramiania periodycznych buntów robotniczych, strajków itd. skierowanych przeciwko samowładztwu kapitału”. Celem tej trzeciej płaszczyzny jest więc zapewnienie dyscypliny w strukturach fabrycznych, czyli utrzymanie wyzysku wraz z brakiem godnych warunków pracy.
Każdy z tych trzech aspektów krytyki, ekonomiczny, estetyczny oraz militarny, ująć można jako element większej całości będącej krytyką etyczną. Maszyny jawią się tu bowiem jako narzędzie do czynienia zła w rękach tego, kto maszynę posiada. Ale nie sam przemysł jest zły, lecz sposób, w jaki się z niego w danym momencie historii korzysta. Marks odróżnia bowiem kapitalistyczne zastosowanie maszyny od maszyny samej. W jednym z przypisów poprawia nawet fragment Zasad ekonomii politycznej J. S. Milla, który pisał, iż „[j]est rzeczą wątpliwą, czy wszystkie dotychczasowe wynalazki mechaniczne ulżyły jednej bodaj istocie ludzkiej w trudach dnia powszedniego”. Marks zaznacza, że to twierdzenie jest prawdziwe tylko, gdy „istoty ludzkie” ograniczymy do „istot nie żyjących z cudzej pracy”, „albowiem maszyna z pewnością bardzo powiększyła liczbę wytwornych próżniaków”. Ostatecznie bowiem komunizm nie ma unicestwiać maszyn, ale negować kapitalistyczną dystrybucję pracy. Maszyny nie są więc złe z natury, ale z powodu czynnika ludzkiego i historycznego. (Tym, jak zobaczymy w kolejnym wpisie, różnić się będzie ujęcie Marksa od Heideggera, dla tego drugiego bowiem technika będzie bowiem właśnie zła z natury).
Czwarty aspekt krytyki (także obecny u Heideggera) dotyczy uprzemysłowienia robotników rolnych. Marks wskazuje szereg związanych z tym procesów, między innymi migrację ludzi do wielkich skupisk miejskich oraz uprzemysłowienie rolnictwa. W efekcie
[icon]brook-icon-quotes-left[/icon]zakłóca [się] wymianę materii między człowiekiem a ziemią, tzn. powrót do ziemi tych jej cząstek, które zostały zużyte przez człowieka jako pokarm i jako odzież, narusza więc wieczny, naturalny warunek trwałej urodzajności gleby.
Ziemia, która dotąd służyła harmonijnemu zaspokajaniu umiarkowanych potrzeb, zostaje w XIX wieku poddana analogicznym zabiegom do tych, jakim poddawani są robotnicy najemni w miastach, słowem: zaczyna być eksploatowana ponad normę, przez co w ostatecznym bilansie ubożeje. Sami rolnicy więc muszą pracować intensywniej, ponieważ, po pierwsze, maleje ich liczba, po drugie, muszą zwiększać uzyskiwane z ziemi plony i w końcu, po trzecie, w perspektywie długoterminowej „uprawy przemysłowej” maleje urodzajność, a więc wartość ziemi.