Nowoczesność na haju (fragment)

Nar­kotyki zostają, tak jak wszystko inne, zintegrowane z nowym porządkiem. Nie są już czymś, co wyprowadza podmiot poza obszar i logikę pracy albo wytwarza w podmiocie napięcie między obowiązkiem pracy a pragnieniem bezproduktywnej kontemplacji. Albo raczej: pojawia się inne napięcie, samo na­leżące w całości do logiki świata pracy. Jest to napięcie między frenetyczną aktywnością, potrzebą stałego „napędu”, aby spro­stać wymogom mobilizacji, a koniecznością redukcji napięcia, uspokojenia, które przynosi regenerację sił i pozwala niebawem znów włączyć się w proces. Stąd dwoisty charakter współczes-nej konsumpcji substancji psychoaktywnych, naprzemien­ne stosowanie środków pobudzających i uspokajających czy wręcz otumaniających.

Represja, państwo, jednostka. Od buntu do zmiany układów: Stirner i Deleuze

Nie należy jednak ufać do końca krytyce Deleuze’a. Nietzschego i Stirnera łączy chociażby to, że Jedyny, tak samo jak Nadczłowiek, sprzeciwia się logice przedstawienia, tzn. odrzuca możliwość uchwycenia jednostkowości w ramach pojęcia. Stirner, podobnie jak autor Wiedzy radosnej, proklamuje krytyczną radość i egoistyczną krytykę. Jego nihilizm krańcowy – jak określa go Deleuze – w rzeczywistości zmierza do celów zbliżonych do tych, które stawia Nietzsche. Nihilizm Stirnera nie pokrywa się jednak z żadnym z etapów rozwoju nihilizmu opisanego przez Deleuze’a jako przejście od nihilizmu negatywnego, przez reaktywny do biernego.

Sohn-Rethel w Bejrucie (notatki podróżne)

W zaledwie kilkustronicowym artykule z 1926 roku, który stanowi część serii trzech tekstów opartych o kilkuletni pobyt autora w Zatoce Neapolitańskiej, Sohn-Rethel stara się zrekonstruować lokalną filozofię rzeczy popsutych. Filozofię również w sensie poza-teoretycznym, jako coś wprowadzanego w życie. Jak trafnie zauważył Andrea Matošević, w tych niepozornych zapiskach Sohn-Rethel o kilka dekad wyprzedził Lévi-Straussa i jego konceptualizację figury bricoleura, domorosłego majsterkowicza, który za sprawą własnych rąk i prowizorycznie skonstruowanych narzędzi, pracuje na tym, co akurat znajdzie się w pobliżu.

Kawałek pewnego snu

XIX-wieczne pasaże paryskie to miejsce handlu, pierwsze domy towarowe, które dla Benjamina są paradygmatyczną figurą epoki kształtującego się kapitalizmu. Symbolizują luksus, który, po raz pierwszy w historii nie ma wymiaru religijnego i jest potencjalnie dostępny dla mas. Pasaże wiążą się z nowoczesną wizją szczęścia, wedle której pragnienia, te materialne, ale także seksualne i statusowe, mogą zostać spełnione w życiu doczesnym siłą systemu zasadzającego się na wymianie towarowej.

Czytanie „Pasaży” Waltera Benjamina

Trudno nazwać Pasaże dziełem, choć zarazem Benjamin myślał o nich jako o swoim opus magnum. Prawdę mówiąc, nie można też ich określić mianem książki. To raczej zbiór notatek, fragmentów i cytatów, które dopiero pośmiertnie przybrały formę dzieła, gdy zostały wydane jako piąty tom Gesammelte Schriften.

Rozpuścić Boga w miłości człowieka – antropologia filozoficzna Ludwiga Feuerbacha

Jak porzucić Boga, zarazem zachowując samego siebie? Przed materializmem jako filozofią stoi nieustannie pozbawione odpowiedzi pytanie: „kim jestem?”. Gilles Deleuze, w swojej interpretacji filozofii Nietzschego, ujmuje je w postaci „kto?”, w znaczeniu „kto jest człowiekiem?” . Niezależnie jednak od tego, w jakim stopniu problem ten zostaje postawiony wobec ruchu heglowskiego, punktem odniesienia w walce przeciw temu, co teologiczne w samym człowieku jest pytanie zadane przez Ludwiga Feuerbacha – „kto to jest człowiek?”.

Nieco inaczej – idea drobnej poprawki u Benjamina i Agambena

Nasuwa się wobec tego pytanie, czy między quasi-dialektycznym instrumentarium z książki o baroku i z Pasaży, a potencjalnie post-dialektyczną tezą numer osiem pojawiają się jakieś momenty zapośredniczenia; coś, co pozwoliłby zakorzenionej w historycznym materializmie metodologii Benjamina wymienić uścisk dłoni z dezaktywacyjnym principium Agambena. Wydaje się, że owszem, a ujmując rzecz precyzyjniej, że moment taki pojawia się jeden. Chodzi o datowany na rok 1934 esej poświęcony Kafce.