Filozofia transcendentalna III: Świadomość własnego myślenia

transcendentalizm

W pierwszym tekście poświęconym metodzie transcendentalnej omówiłem problem tego, czym jest wiedza rozpatrywana przez filozofię transcendentalną. Odpowiedź brzmiała: władzą, czyli zdolnością do opisywania (a w konsekwencji i przekształcania) rzeczywistości za pomocą prawdziwej teorii. W tekście „Metoda transcendentalna II przedstawiłem z kolei w dość swobodny sposób  problem tego, w jaki Kant doszedł do swojej filozofii krytycznej. Krótko omówiłem przekształcenia i różnego rodzaju manewry w polu teoretycznym nowożytnej filozofii europejskiej, która chce, ale nie może pozbyć się teologii. Postawione tam przeze mnie problemy i udzielone odpowiedzi mogą wyglądać na pierwszy rzut oka niczym niechlujna próba odpowiedzi na szkolne zadanie: wskaż źródła filozofii Kanta. Dlatego też, w części trzeciej, muszę przejść na nieco wyższy poziom abstrakcji (mam nadzieję, że wciąż strawny dla naszych czytelników). Druga część stanowiła wprawkę do wyjaśnienia idei transcendentalizmu (o co z grubsza chodzi w filozofii transcendentalnej), wskazując na to, z refleksji nad jakimi problemami wyrosła filozofia transcendentalna (a wyrosła ona z refleksji nad nie tyle problemami w obrębie tych teorii, co problematycznością samych tych teorii).

Rozróżnienie problemu w obrębie teorii i problemu samej teorii czy też problemów stojących przed graczem i problemów stojących przed tym, który ustala reguły gry, prowadzi do podstawowego podziału, który w klasycznej już książce Idea transcendentalizmu u Fichtego i Kanta1 wprowadza Marek Siemek. Jest to rozgraniczenie pomiędzy poziomem epistemicznym i epistemologicznym (w głównych założeniach analogiczne do Heideggerowskiego odróżnienia poziomu ontycznego i ontologicznego). Wyjaśnienie tego podziału jest celem niniejszego tekstu i jednocześnie odpowiedzią na pytanie: „na czym polega idea transcendentalizmu u Kanta?”.

Teoria na poziomie epistemicznym stanowi opis rzeczywistości. Tworzy się na nim konstrukcje teoretyczne. To do niego należy pytanie czy teoria jest zgodna czy niezgodna z rzeczywistością? Czy dany sąd jest prawdziwy czy nieprawdziwy? Zanim jakiś naukowiec będzie mógł prowadzić sensowne badania to, jak twierdzi Thomas Kuhn, musi wpierw nauczyć się, przyswoić w sposób raczej bezkrytyczny, podstawowe praktyki i założenia teoretyczne paradygmatu, w którym ma pracować. Dopiero, gdy to uczyni jest w stanie dostrzec jakiekolwiek problemy badawcze i jednocześnie wskazać określone kryteria, dla trafnego rozwiązania tych problemów. Kant nie neguje faktu, że zdolność działania za pomocą jakiejś teorii wymaga po prostu jej uprzedniego przyswojenia. Poziom epistemiczny ma swoją rację bytu. Filozofia krytyczna wcale nie chce go zastępować czymś lepszym czy bardziej wyszukanym. W różnych dziedzinach wiedzy (czy to nauce czy filozofii) obowiązują różne reguły gry i trzeba się do nich stosować, jeżeli chce się grać. Poziom epistemologiczny nie ma zmieniać reguł, a filozof nie ma udawać prawie-naukowca. Ma natomiast dyktować w sposób kategoryczny procedurę ustalania reguł gry, czyli tzw. a priori dyskursu (w tym przypadku: jak powiada Kuhn, paradygmatu) teoretycznego. A priori oznacza zwykle przed doświadczeniem, tutaj oznacza przed teoretyzowaniem. Filozofia transcendentalna ustala w sposób kategoryczny i a priori (ponieważ czerpie swoje reguły z samego rozumu) jaki kształt musi mieć myślenie (teoretyzowanie), które dotyczy rzeczywistości. W konsekwencji czego wiadome staje się też, jak wygląda myślenie, które tylko udaje, że mówi coś o rzeczywistości. Podstawową rzeczą, którą należy sobie przyswoić jest stwierdzenie, że filozofia transcendentalna nie mówi absolutnie nic o rzeczywistości – to bowiem jest zadaniem nauki. Jednakże, jednocześnie cały jej wysiłek polega na odnalezieniu takiej zdolności do myślenia, która musi się do rzeczywistości odnosić. Brzmi to dość paradoksalnie. Kant we wstępie do Krytyki czystego rozumu pyta: jak to się dzieje, że możemy wykorzystywać tak abstrakcyjne nauki jak matematyka czy przyrodoznawstwo do opisywania rzeczywistości? Co takiego ma fizyka newtonowska, czego nie ma scholastyczne bajdurzenie o substancji wtórej? Różnica polega na tym, że zdolność do myślenia jaką posiada człowiek – a mianowicie Rozum – fizyka newtonowska wykorzystała do myślenia nad rzeczywistością daną empirycznie. Wpierw do matematycznego ujęcia trudnych do zrozumienia zjawisk, projektowania eksperymentów, a dopiero na końcu do sprawdzania ich. Bez uprzedniego zaprojektowania eksperymentu nie da się niczego zbadać, dopiero założenia teoretyczne danej nauki wskazują nam, gdzie szukać odpowiedzi i jakiego typu to będzie odpowiedź. Zdaniem Kanta na tym polega geniusz nowożytnych naukowców. Są w dużej mierze świadomi swoich własnych założeń. Ambitne zadanie, jakie wyznaczył sobie Kant, polegało na tym, by naukowym metodom badań oraz samym ich założeniom nadać racjonalną podstawę. Miało to odbyć się poprzez zbadanie struktury samej zdolności do myślenia, czyli Rozumu. Kant rozumiał krytykę jako dzielenie i łączenie różnych formacji dyskursywnych np. oddzielenie filozofii od metafizyki czy połączenie przyrodoznawstwa z matematyką – stąd tytuł Krytyka czystego rozumu (czysty rozum to zdolność do „metafizycznego myślenia” które zostaje oddzielone od „myślenia empirycznego”). Na poziomie epistemologicznym nie ma być badana żadna konkretna forma myślenia np. fizyka, ani myślenie w ogóle (myślenie abstrakcyjne czy czysto logiczne) tylko ta jedna forma racjonalnego myślenia empirycznie danej rzeczywistości. Zatem podstawowa różnica polega na tym, że na poziomie epistemicznym bada się rzeczywistość, a na poziomie epistemologicznym sposoby myślenia o niej. Jest to zdaniem Kanta zupełnie nowa jakość w filozofii. Co zwykle ma do powiedzenia o rzeczywistości filozof? Niewiele, dlatego też naraża się tzw. zwykłemu człowiekowi, który bierze jego rozważania za jakieś, być może nawet ciekawe, zaledwie interpretacje rzeczywistości. Zgodnie z podstawowym założeniem filozofii transcendentalnej filozof bada w jaki sposób o rzeczywistości się myśli. Nie bada jednak różnych na jej temat opinii, tylko wiedzę. Człowiek, żeby istnieć czy odnajdywać się w świecie (działać, planować, rozmawiać, organizować itd.), musi o rzeczywistości myśleć, musi coś o niej sądzić. Myślenie nie jest żadnym przywilejem czy dodatkiem, tylko koniecznością. Jeżeli człowiek ma być istotą racjonalną, musi brać odpowiedzialność za własne myślenie. Odpowiedzialność tę Kant rozumie, jako zadanie wskazania, że umiejętność myślenia, które realnie oddziałuje na rzeczywistość (wiedza), wynika z Rozumu. Nie wystarczy jednak pokazać, na poziomie epistemicznym, że człowiek potrafi zapanować w jakiś sposób nad przyrodą czy przewidzieć jakieś zjawisko. Trzeba ponadto wskazać, że źródłem samej tej zdolności jest Rozum.

Rozważmy przykład z filozofii polityki. Możemy sobie przecież wyobrazić, że w danym kraju rządy są sprawowane demokratycznie, a jednocześnie źródło władzy nie jest demokratyczne. Jest to przykład tego, co Rousseau nazywał fałszywą umową społeczną. Możemy sobie wyobrazić, że ustrój demokratyczny zostaje ustanowiony przez oligarchów. Sama władza funkcjonuje demokratycznie, jej funkcjonariusze są wybierani w demokratycznych wyborach, jednak źródło władzy (a także to, co za tym zwykle idzie, tzn. jej cele) jest niedemokratyczne. Pytanie o władzę demokratyczną postawione na poziomie epistemologicznym brzmiałoby: czy ta władza demokratyczna ma demokratyczne źródło? Istnienie demokracji, której źródła nie są demokratyczne wydaje się absurdalne. Jednak wyobraźmy sobie, że w danym kraju demokracja zastępuje oligarchię (na co np. ostatnimi czasy liczyli Ukraińcy). Następuje, pokojowy lub rewolucyjny przewrót, wprowadzane są demokratyczne instytucje itd. Jednak żeby zapewnić reprodukcję systemu trzeba odpowiednich środków politycznych i ekonomicznych, a tymi dysponuje jedynie oligarchia. Utrzymuje się wtedy swoisty rodzaj dwuwładzy. Na poziomie epistemicznym funkcjonuje demokracja, jednak władza niezdolna jest do demokratycznej reprodukcji – politycznie przez własne instytucję i środki przymusu, a ekonomicznie przez ściąganie podatków czy przez nacjonalizację przemysłu, który jest w rękach oligarchów. Musi zatem na poziomie epistemologicznym zachować układ z dawnymi oligarchami i podporządkować władzę demokratyczną ich interesom i właściwym oligarchii formom sprawowania władzy.

Drugi przykład rozróżnienia tych dwóch poziomów, zaczerpnięty z książki Siemka, będzie już czysto filozoficzny. Za chłopca do bicia posłuży Nicolas Malebranche, uczeń Kartezjusza, zajmujący w kwestii relacji duszy i ciała stanowisko okazjonalistyczne, będące próbą uniknięcia błędu autora Medytacji o filozofii pierwszej. Rene Descartes – zwykle tak drobiazgowy i ostrożny w rozważaniach, rewolucjonizujący metodę sceptyczną – co najmniej jeden raz nie zgrzeszył subtelnością, gdy po odróżnieniu dwóch substancji – myślącej, czyli res cogitans i rozciągłej, czyli res extensa – połączył je za pomocą szyszynki. Malebranche chciał uniknąć krytyki w interesujący sposób, mianowicie, poprzez doprowadzenie kartezjańskiego dualizmu do ekstremum. W jego ujęciu zgodność porządku materialnego i duchowego jest jedynie okazjonalna tzn. tak naprawdę jej nie ma, za wszelkie zmiany odpowiada bóg, który przy zmianach materialnych powoduje identyczne zmiany w sferze duchowej i vice versa. Bóg jest jedyną przyczyną, jedynym agensem (sprawcą) w świecie. Jeżeli chodzi o poznanie, to – zgodnie z doktryną Malebranche’a – poznajemy tylko za pośrednictwem Boga. Poznając w jaki sposób Bóg działa w świecie, poznajemy pośrednio sam świat. Tak, jak dla Kanta źródłem poznania jest Rozum2, tak dla Malebranche’a jest nim Bóg. Malebranche usiłując odpowiedzieć na pytanie, jak możemy poznać rzeczywistość, stwierdza, że istnieje pewna specyficzna relacja do wyróżnionego bytu, mianowicie relacja do Boga – ta relacja umożliwia poznanie. Ponieważ poznanie jest formą relacji do Boga Malebranche uważał, że teoria ta stanowi wspaniałe wyjaśnienie tego, czemu posiadamy wiedzę na temat prawidłowości występujących w przyrodzie (gdyż są to boskie idee). Tym na co zwraca uwagę Siemek jest fakt, że odpowiedzi na pytanie o źródło poznania szuka się w samym porządku poznania (na poziomie epistemicznym). Nie próbuje się zbadać samego sposobu myślenia, nie próbuje się zbadać jak dwie sfery rzeczywistości mogą się łączyć, tylko zakłada się, że się łączą i szuka jakiejś specjalnej relacji, która to wyjaśni.

Okazjonalizm Malebranche’a jest w oczywisty sposób idealizmem, z Bogiem jako przystawką zapewniającą przekopiowanie relacji między ideami na materię. Dla Kanta nie może istnieć jedna uniwersalna teoria, która będzie łączyć obie sfery. Materialne przemiany rządzą się swoimi prawami, myślenie swoimi. Filozofia transcendentalna otwierając poziom epistemologiczny, który uwzględnia różnorodność teorii naukowych, pyta o to, o co w obrębie samej nauki pytać nie można. O problemy, które na gruncie tych teorii czy filozofii są niewidoczne (patrz: Siemek, s. 43). Zdaniem Kanta filozofowie dotychczas pytali: co w świecie pozwala nam myśleć i mówić coś prawdziwego o nim? Tym samym szukali oni w niewłaściwym miejscu. Filozofia powinna badać nie sam świat – szukać jakiegoś specjalnego związku z nim – tylko samo myślenie o świecie. Zamiast brać udział w filozoficznej batalii, gdzie idealizm próbuje zwalczyć materializm, czy sensualizm próbuje zwalczyć kartezjanizm etc., wskazuje problemy, dookoła których toczą się te boje oraz ich podstawę. Wskazując formę myślenia, która przekracza opozycyjne stanowiska, neutralizuje przeciwników i dyktuje reguły gry. Jeżeli chciałoby się przedstawić przewrotną stronę transcendentalizmu to można powiedzieć, że tyran, który mówi ci, co masz myśleć jest niczym w porównaniu z tyranem, który ustala, co w ogóle jest możliwe do pomyślenia, poza którego dyktatem w ogóle nie jesteśmy wstanie niczego dostrzec, jedynie różne alternatywy w jego obrębie. Dlatego też transcendentalizm był długo i wytrwale krytykowany np. przez Levinasa czy Adorna jako teoria dominacji, działającej zgodnie z zasadą: zachować/gromadzić/hodować (różne formy myślenia czy życia), podporządkować (transcendentalnym i nadrzędnym strukturom), rządzić/zarządzać (z pozycji pseudo-neutralnej władzy).

Źródłem myślenia jest ono samo. Rozum jest taką zdolnością do myślenia, który z konieczności określa to, jak można myśleć o świecie i mieć na jego temat racjonalnie ugruntowaną wiedzę, niezależnie od tego, jaki to świat. Ponieważ człowiek sam jest źródłem myślenia ,może zrozumieć sam siebie oraz to, w jaki sposób myśli o świecie i pokierować swoim działaniem zgodnie z Rozumem. Jest to sposób pojmowania świata charakterystyczny dla epoki oświecenia, której Kant jest najwybitniejszym reprezentantem. Oczywiście w praktyce, czego Kant był świadom, sprawa nie jest taka prosta. Trzeba jednak przyznać, że filozofia Kanta zawiera olbrzymi ładunek optymizmu i wiary w ludzkie możliwości. Podsumowując: transcendentalizm jest nie tyle stanowiskiem filozoficznym, co metodą myślenia.

  1. M. Siemek, Idea transcendentalizmu u Fichtego i Kanta, Marek Siemek, PWN, Warszawa 1977.
  2. W niniejszym tekście dokonano, na rzecz jasności i prostoty wywodu, pewnego uproszczenia. Powinno się tutaj de facto mówić o władzy poznania, która stanowi konieczną i jedyną możliwą jedność trzech źródeł poznania zmysłów, wyobraźni i rozumu w węższym znaczeniu (czyli intelektu). Poznanie (łac. Cognitio) w kantowskim rozumieniu dokonuje się zawsze gdy podmiot posiada zmysłowe przedstawienia, które są syntezowane w wyobraźni podług praw intelektu. Pozwoliłem sobie na takie uproszczenie, ponieważ chciałem podkreślić jedno z podstawowych określeń filozofii transcendentalnej: jest immanentną krytyką rozumową czyli racjonalistyczną filozofią skończonej lecz autonomicznej immanencji (jedynym sposobem wyrwania się człowieka z immanencji jest moralność). Oznacza to, że to rozum sam zgodnie z sobą poddaje krytyce sam siebie. Dla Kanta możliwość tak pojętej samokrytyki stanowi nie tylko o naukowości danej dziedziny (tu filozofii), ale i o jej postępowym charakterze (jej odporności na podporządkowanie indywidualnym interesom). W przypadku krytyki rozumu odbywa się ona zgodnie z dyscypliną rozumową, czyli zgodne z racjonalną metodą, naturą rozumu i prawami, które on dyktuje. Zdyscyplinowany rozum to intelekt, za jego pomocą można poznać cokolwiek dopiero gdy zostanie on odniesiony do zmysłowo-wyobrażeniowej części procesu poznania. Ponieważ rekonstrukcja struktury władzy poznania nie jest naszym celem, pozwoliłem sobie problematykę jej funkcjonowania w całości pominąć.

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *