Uwagi na marginesie „Teorii partyzanta” Carla Schmitta

Niedawno nakładem Wydawnictwa Krytyki Politycznej ukazała się pochodząca sprzed ponad pół wieku (1963) Teoria partyzanta Carla Schmitta (1888–1985)1. Schmitt jest myślicielem coraz lepiej znanym w polskim obiegu intelektualnym, jego teksty są sukcesywnie przekładane i publikowane w różnych wydawnictwach. Chociaż ze względu na kilka wstydliwych epizodów ze swojego długiego życia Schmitt wciąż pozostaje postacią kontrowersyjną, to z jego rozległej i przenikliwej refleksji obejmującej najróżniejsze aspekty życia politycznego czerpią dziś chyba wszystkie obozy ideologiczne i środowiska intelektualne (symptomatyczne jest wydanie pracy „koronnego jurysty Trzeciej Rzeszy” przez Krytykę Polityczną; to liberalno-lewicowe wydawnictwo z Warszawy już kilka lat temu opublikowało schmittiańską antologię, na którą złożyły się tekstu wielu ważnych współczesnych filozofów2). Zdania na temat Schmitta i jego dorobku pozostają niejednoznaczne i podzielone, niemniej przedstawiciele różnych opcji intelektualnych i ideologicznych zgadzają się co do ważności jego prac oraz entuzjastycznie podejmują wysiłki ich interpretacji w świetle zachodzących na naszych oczach procesów politycznych.
W niniejszym tekście zajmę się kilkoma wybranymi zagadnieniami, jakie zawiera książka Schmitta. Przede wszystkim opiszę jego rozumienie pojęcia partyzanta (ze szczególnym naciskiem na moment fundacyjny nowoczesnej formacji partyzanckiej), a następnie wskażę kontekst omawianych rozważań w postaci innych pism Schmitta i ich pojęciowej zawartości (samo pojęcie polityczności oraz pojawienie się płaszczyzny geopolitycznej w rozważaniach Schmitta). Uważam omówienie tego kontekstu za bardzo istotne, wręcz niezbędne dla zrozumienia przez czytelników samego tomu. Na samym końcu wskażę na możliwości wydobycia przyszłościowego potencjału rozważań Schmitta, a mianowicie ich interpretacji jako koncepcji wspierających polityczny progresywizm oraz sprzeciwiających się koncepcji tzw. końca historii. Nie omawiam szczegółowo zawartości pracy, lecz raczej krążę wokół obrzeży jej tematyki, koncentrując się na tym, co uważam za warte wyeksponowania, dopowiedzenia bądź ukazania w nieoczywistym świetle. Siłą rzeczy nie mogę odnieść się do wszystkich interesujących mnie wątków; jednym z takich problemów, wymagającym pogłębionej analizy, jest wyłaniające się w końcówce pracy uwikłanie formy partyzanckiej w kontekst globalnej geopolityki i budowania sobie realnego zaplecza przez sojusze z „zainteresowaną trzecią stroną” (s. 100), co jeszcze bardziej komplikuje niektóre niuanse dotyczące politycznego usytuowania partyzanta (zob. s. 86–103).
– I –
Problem formy partyzanckiej jest dla Schmitta problem pojęciowym – dotyczy adekwatnego nazwania i opisania zjawiska, które pojawiło się w określonym momencie dziejowym. Wraz z rewolucją francuską i ekspansją imperium Napoleona doszło do wyraźnego przesilenia dotychczasowych sposobów prowadzenia wojny, opierających się na stosunkowo nielicznych, przeważnie zawodowych wojskach. W sytuacji wielostronnego zagrożenia rewolucyjna Francja sięgnęła po pobór powszechny, ustanawiając tym samym wzór nowoczesnej, masowej armii. Dzięki temu jej ekspansja mogła rozlać się na wiele innych krajów, a sam sposób prowadzenia przez nią wojny stanowił dla jej przeciwników twórcze, wymagające wyzwanie3. Warto zauważyć, że to właśnie militarna sytuacja wyjątkowa była przesłanką dla pojawienia się nowoczesnej, uniwersalistycznej dyktatury Napoleona. Problem formy partyzanckiej wyłania się jako wyjątek od wiodących zasad prowadzenia wojny, dlatego musi zostać odniesiony do jakiegoś historycznego paradygmatu. Schmitt dostrzega obecność takiej wyraźnej regularności oraz towarzyszącej jej erupcji sytuacji wyjątkowej w epoce napoleońskiej:
[icon]brook-icon-quotes-left[/icon]
Partyzant prowadzi nieregularną walkę. Różnica między walką regularną i nieregularną zależy od precyzji czynnika regularnego. Walka regularna znajduje swoje konkretne przeciwieństwo, a w związku z tym również swe pojęcie, dopiero w nowoczesnych formach organizacji, które powstały w wyniku wojen rewolucji francuskiej. Zawsze, we wszystkich epokach ludzkości, istniały reguły prowadzenia wojny i walki oraz, co się z tym wiąże, występowało także przekraczanie i nieprzestrzeganie tych reguł. Szczególnie w czasach rozkładu, na przykład podczas wojny trzydziestoletniej na ziemi niemieckiej (1618–1648) oraz podczas wszystkich wojen domowych i wojen kolonialnych w historii miały miejsce zdarzenia, które można określić jako walki partyzanckie. Jeśli chodzi o całościową teorię partyzanta, to trzeba pamiętać, że charakter i znaczenie jej nieregularności określane są charakterem i znaczeniem regularności, którą ona kwestionuje. Regularny charakter państwa i armii zostaje na nowo utwierdzony w napoleońskiej Francji. […] Nowa sztuka wojenna regularnych armii Napoleona zrodziła się z nowych, rewolucyjnych sposobów walki (s. 23–24).
Jak widzimy, Schmitt jest świadomy istnienia partyzanckich form prowadzenia wojny we wcześniejszych czasach, jednak to czasy rewolucji francuskiej i Napoleona stanowią dla niego okoliczności miarodajne dla podejmowanego problemu, który uważa za istotne wyzwanie własnego momentu dziejowego. Są czymś w rodzaju historyczno-politycznego punktu ciężkości nowoczesnego porządku świata – jego sceną pierwotną albo „czasem osiowym” (by skorzystać z określenia Karla Jaspersa4).
Wynikająca z pokonania przez Napoleona regularnych armii różnych państw europejskich obecność wojsk francuskich w całej Europie – od Hiszpanii po Rosję – doprowadziła do reakcji w postaci wybuchu nieregularnych walk przeciwko Francuzom. Za „sytuację wyjściową” (s. 23) rozważań o partyzancie Schmitt wybiera hiszpańską guerillę lat 1808–1813. Wspomina także o lekcji, jaką z tych walk wyciągnęli pruscy sztabowcy w rodzaju Gneisenaua czy Scharnhorsta, których doświadczenia zostały potem wykorzystane w słynnym dziele O wojnie Clausewitza. Inny istotny dla autora przypadek „prawdziwej ludowej wojny partyzanckiej” miał miejsce w Tyrolu w roku 1809, gdzie również doszło do wzmożonego oddolnego oporu przeciwko wojskom francuskim. Schmitt uważa, iż poza tym w walczących przeciwko Napoleonowi Niemczech było niewiele ognisk wojny partyzanckiej i że szybko przekształciły się one w konwencjonalną, regularną wojnę (s. 27–28).
Lata wojen napoleońskich stanowiły jednak zjawisko wyjątkowe na tle dotychczasowej hegemonii klasycznego „europejskiego prawa wojny”, ufundowanego na uprzywilejowanej pozycji „chronionej, kontynentalnej wojny lądowej” (s. 28). Podczas kongresu wiedeńskiego 1814–1815 doszło do restauracji dawnego porządku, a wraz z nim również prawa wojny opartego na „jasnych i precyzyjnych rozróżnieniach między wojną a pokojem, kombatantami i niekombatantami, nieprzyjacielem i zbrodniarzem. […] W warunkach takiej klasycznej regularności – dopóki rzeczywiście pozostaje w mocy – partyzant mógł być zjawiskiem marginalnym, jakim zresztą był jeszcze podczas całej pierwszej wojny światowej (1914–1918)” (s. 28). Ideologiczna fasada restauracji – ciągłości i szczelności ius publicum Europaeum – okazała się tak silna, że figura partyzanta nie znalazła artykulacji w ówczesnym prawie. Dopiero w przyszłości, gdy powtórzeniu wyjątkowej sytuacji militarnej towarzyszyć będą dalekosiężne konsekwencje polityczne, figura partyzanta zostanie poważnie potraktowana przez prawników.
– II –
Horyzont obserwacji Schmitta konstytuują cztery kryteria: „nieregularności, podwyższonej mobilności, intensywnego zaangażowania politycznego oraz tellurycznego charakteru”. W ten sposób „[r]ozciąga się on od guerillero epoki napoleońskiej do współczesnego, dobrze uzbrojonego partyzanta, od Empecinado do Mao Tse-tunga, Ho Chi Minha i Fidela Castro” (s. 39). Wydaje się, że wszystkie cztery kryteria wyrażają konkretne aspekty ogólnego zjawiska asymetryczności, jakim cechuje się działalność partyzancka w odniesieniu do swoich wrogów. Trzy pierwsze kryteria zdają się być intuicyjne i oczywiste nawet dla potocznego rozumienia działalności partyzanckiej. Poprzez nieregularność rozumie się operowanie poza „oficjalnymi” formami militarnymi, które zostały np. pobite i uznały swoją klęskę, przestały istnieć wraz z instytucjami państwa, któremu podlegały, bądź wraz z tym państwem obrały drogę kolaboracji z niedawnym wrogiem. W ten sposób konstytutywne dla ruchu partyzanckiego jest pozostawanie w podziemiu, w efekcie czego – jak wskazują liczne doświadczenia historyczne, np. z okresu I czy II wojny światowej – często byli wyrzucani poza obowiązywanie prawa wojennego, nie uznawani za równoprawnych kombatantów i tępieni przez swoich wrogów ze szczególną zaciekłością i okrucieństwem (dotyczyło to również wspomagającej ich ludności cywilnej). Podwyższona mobilność wiąże się z okolicznością, iż w wypadku znacznej siłowej przewagi wroga, dysponującego różnego rodzaju rozwiniętymi strukturami logistycznymi itd., niemożliwe jest długotrwałe opieranie się mu w jednym miejscu – nie mając stabilnego dostępu do zasobów, nie pokona go się w długotrwałej, statycznej walce, dlatego wymóg przemieszczania się i improwizowanego zdobywania zasobów w kolejnych miejscach, by mieć zdolność do niespodziewanych ataków w ograniczonych punktach narzuca się jako naturalny. Interesujące jest podkreślenie intensywnego zaangażowania politycznego. Jedynie dysponując legitymizacją własnych działań w postaci jakiejś wyrazistej ideologii, można pokusić się o rzucenie wrogowi wyzwania w sytuacji asymetrii sił. Prawdą jest, że w różnych sytuacjach odpowiednie zaangażowanie polityczne może mieć zróżnicowany ideologicznie charakter, i tak na przykład w różnych kontekstach historycznych – na przykład w czasie II wojny światowej (Francja, Polska, Jugosławia itd.) – mieliśmy do czynienia z różnymi konkurencyjnymi wobec siebie pod tym względem organizacjami partyzanckimi. Jednocześnie warte podkreślenia jest, że dokonana przez Schmitta konceptualizacja formy partyzanckiej jako globalnego fenomenu historycznego skupia się na działaczach rewolucyjnych, inspirujących się mniej lub bardziej lewicowymi ideologiami. W momencie powstawania pracy (1962) wiele walk partyzanckich toczyło się w krajach wyzwalających się z jarzma kolonialnego i Schmitt zauważa tę okoliczność. Wielkim reanimatorem ruchu partyzanckiego jako zjawiska historycznego (albowiem po swoim wyłonieniu się w trakcie wojen napoleońskich i okazjonalnym pojawianiu się przy okazji późniejszych, prowadzonych przez państwa wojen – np. francusko- pruskiej lat 1870–1871 – partyzantka pozostawała czymś marginalnym) i jego właściwym założycielem w XX wieku był Włodzimierz Lenin, inspirujący się bezpośrednio pismami Clausewitza (s. 63–68). Partyzancka forma walki była następnie przyjmowana przez rewolucjonistów z innych krajów, usiłujących powtarzać leninowską praktykę rewolucyjną na miarę swoich możliwości. Stąd Schmitt podkreśla znaczenie działaczy w rodzaju Mao Tse-tunga, Ho Chi Minha, Fidela Castro czy Ernesto Che Guevary (s. 31, 35, 38–39, 68–74, 84, 87). Z drugiej strony uważnie analizuje on działania francuskiego generała Raoula Salana, znanego z działań wojennych w Algierii, a następnie – w obliczu finalnego zgodzenia się Francji na przyznanie Algierii niepodległości – z udziału w wojskowego puczu (kwiecień 1961) przeciwko władzy prezydenta Charlesa de Gaulle’a (uznawanego za zdrajcę francuskiej Algierii) i w końcu z dowodzenia skrajnie prawicową terrorystyczną Organizacją Tajnej Armii (Organisation de l’Armée Secrète, OAS), działającą głównie wśród francuskich osadników w Algierii i walczącą na sposób partyzancki przeciwko wycofującej się administracji francuskiej oraz Algierczykom; jednakże, jak podkreśla Schmitt, Salan nabył umiejętności prowadzenia wojny partyzanckiej w czasie przegranych przez francuskich kolonizatorów walk w Indochinach (s. 74–79).
Jak można wywnioskować z wywodów autora, w kontekście zachodnim forma partyzancka wyłania się jedynie w przypadkach upadłości zmożonych przez wrogów regularnych instytucji państwowych, lecz w toku wywiązującej się następnie asymetrycznej walki również regularne formacje militarne mogą wyuczyć się stosowania tej formy i z mniejszymi bądź większymi sukcesami ją powielać. Interesujące jest przyłożenie sformułowanych przez Schmitta schematów do przypadków działań wojennych w Afganistanie (interwencja sowiecka w latach 1979–1989 oraz amerykańska od roku 2001), rozpadu Jugosławii w latach 90. ubiegłego wieku oraz złożonych konfliktów rozwijających się aż do dziś w następstwie amerykańskiej inwazji w Iraku (2003). Wiodącym kontekstem jest oczywiście mająca globalny zasięg „wojna z terroryzmem”, ogłoszona w następstwie ataków terrorystycznych 11 września 2001 w Nowym Jorku. Dookoła tych wątków zdążyła już powstać spora literatura5.
Wracając do Schmittowskiej charakterystyki zjawiska partyzanta: moim zdaniem najważniejszym i kluczowym dla zrozumienia tej koncepcji kryterium jest czwarte, ostatnie – brzmi ono mgliście i tajemniczo, a zarazem kulminują w nim różne momenty autorskiej argumentacji. Partyzant ma charakter „telluryczny”, czyli pozostaje związany z konkretnym terytorium. Takie założenie wiąże się z dwoma istotnymi dla Schmitta motywami: „Po pierwsze, by wykazać, iż defensywa, to jest ograniczenie wrogości, ma wyraźnie przestrzenny charakter; po drugie, po to, by uchronić wrogość przed absolutyzującymi zapędami jakiejś abstrakcyjnej koncepcji sprawiedliwości” (s. 38).
Aby zrozumieć te enigmatyczne – choć brzmiące zarazem zdroworozsądkowo – twierdzenia Schmitta, jego rozważania o partyzancie należy najpierw sytuować w kontekście jego szerszej refleksji o polityczności jako fenomenie historycznym. Po pierwsze, zwróćmy uwagę na podtytuł recenzowanej pracy: Uwagi na marginesie «Pojęcia polityczności» (zob. s. 21). Oczywiście, Teorii partyzanta nie należy uważać za jakiś skromny przypis do Pojęcia polityczności, pochodzącego z przełomu lat dwudziestych i trzydziestych „kanonicznego” tekstu Schmitta, w którym za źródłowe kryterium polityczności zostaje uznane rozróżnienie między przyjacielem a wrogiem; specyficznie polityczny charakter zyskuje taka relacja, która wyłoniła się z odpowiedniego stopnia intensywności zbiorowego antagonizmu egzystencjalnego: rozpoznania realnej możliwości uśmiercenia, fizycznego unicestwienia. To rozróżnienie ma charakter swoiście negatywny: wynika ze strachu przed zagrażającym przeciwnikiem6. Wobec takiego kryterium różnego rodzaju teoretyczne legitymizacje (ekonomiczne, estetyczne, etniczne, etyczne, religijne etc.) mają charakter jedynie wtórny. Są ideologicznymi fasadami, nadbudowanymi na ukrytym strachu przed śmiercią. Praca o partyzancie stanowi „terenowe” przybliżenie jednej z możliwych form trwania takiego śmiertelnego antagonizmu. Według Schmitta „nagie” rozróżnienie między przyjacielem a wrogiem pojawiło się i zyskało wiodącą pozycję w XVI wieku, w toku europejskich wyznaniowych wojen domowych i miało na celu zapewnienie immanentnej legitymizacji dla porządku politycznego, rozrywanego przez brutalnie skonfliktowane stronnictwa odwołujące się do konkurencyjnych (katolickich i protestanckich) motywacji religijnych, mających charakter transcendentny. Tak rozumiane kryterium polityczności, wyczytywane przez Schmitta m.in. w pracach Bodina i Hobbesa, miało służyć zneutralizowaniu pretensji skonfliktowanych stronnictw religijnych i oparciu racji politycznych na problemach doczesnego „tu i teraz”. Nie znaczy to oczywiście, iż przed europejskim XVI wiekiem nie istniała polityka. Jak najbardziej istniały różne rodzaje zbiorowości politycznych oraz różne koncepcje uprawiania polityki. Jednakże to dopiero w pewnym momencie rozwoju zachodniej samowiedzy sytuacja stała się odpowiednio kryzysowa, by pozwolić na porzucenie wielu z dotychczasowych złudzeń ideologicznych oraz na odkrycie i pojęciowe wyrażenie faktycznego, materialnego kryterium polityczności – czyli czynnika, który jest warunkiem brzegowym wyłaniania się wspólnot politycznych, jego najgłębszym impulsem7.
Drugim wymiarem, na którego tle należy sytuować rozważania o partyzancie, jest koncepcja ius publicum Europaeum, najszerzej wyłożona przez Schmitta w książce Der Nomos der Erde. Niemiecki intelektualista opisał w niej historyczne przemiany „nomosu Ziemi”, przez który w przybliżeniu powinniśmy rozumieć coś w rodzaju globalnego ładu geopolitycznego. Ius publicum Europaeum to formacja będąca konkretnym historycznym wcieleniem nomosu Ziemi: europocentryczny ład międzynarodowy biorący początek z wielkich odkryć geograficznych przełomu XV i XVI wieku oraz podziału świata, jaki po nich nastąpił. Wielkie odkrycia geograficzne były „zewnętrzną” przesłanką rozwoju ius publicum Europaeum; sprzężoną z nią przesłanką „wewnętrzną” było z kolei powstanie europejskiego ładu państwowego, opartego na doktrynach suwerenności i racji stanu – pojęć będących ówczesną artykulacją kryterium polityczności. Według Schmittowskiej rekonstrukcji zagadnienia, europejskie państwa uznawały się za równorzędnych partnerów, a sytuacja zagrożenia i wrogości, której wybuch zawsze stanowił realną możliwość w relacjach pomiędzy nimi, była rozładowywana przez rozbudowane konwenanse dyplomatyczne i kolejne traktaty prawne. Równość, jaką europejskie państwa przyznawały sobie wzajemnie, była równoważona przez ich bezapelacyjną wyższość wobec pozaeuropejskiej części świata. Terytoria pozaeuropejskie stanowiły przedmiot transakcji między państwami europejskimi oraz potencjalne zdobycze podczas wojen między nimi.
Był to system opierający się na geopolitycznym wykluczeniu na globalną skalę, system dosłownie europocentryczny – stosunki między państwami europejskimi przebiegały wedle konwencji prawa międzynarodowego. (Ono samo, co warto zauważyć, nie wzięło się znikąd, lecz w znacznej mierze było efektem ustaleń następujących w wyniku traktatów kończących wojny, dotyczących podziału spornych ziem etc; jego wykrystalizowanie się, funkcjonowanie i zmierzch to proces historyczny opisany przez Schmitta najkompletniej w Der Nomos der Erde. Teoria partyzanta dotyczy zagadnienia wyłaniającego się w początkowej fazie zmierzchu ius publicum Europaeum, fenomenu mogącego być początkiem nowej linii rozwojowej). Ale przede wszystkim był to system 1) ograniczony do państw, a więc pewnej specyficznej formy politycznej podmiotowości8 oraz 2) uprzywilejowanym obszarem działania tych konwencji był kontynent europejski. Poza kontynentem państwa europejskie mogły załatwiać swoje porachunki w sposób nieuregulowany (stąd częste posługiwanie się piratami na potrzeby wojen kolonialnych), a ich postępowanie wobec ludów pozaeuropejskich i ich wspólnot politycznych przez długi czas nie podlegało żadnym prawom. (Z biegiem czasu, w miarę zawierania przez kolonizatorów układów z konkretnymi pozaeuropejskimi władcami, zaczęło się to zmieniać; warto zauważyć, że wedle Schmitta istotnymi symptomami zmierzchu ius publicum Europaeum było poszerzanie europejskiego „koncertu mocarstw” o kraje pozaeuropejskie, np. osmańską Turcję czy Japonię epoki Meiji). Piraci, o których wspomniałem, zajmowali pozycję „liminalną”, przejściową między prawem a bezprawiem: w warunkach stabilnego pokoju byli bezwzględnie kryminalizowani i karani z racji swojej łupieżczej działalności, natomiast w razie wybuchu wojny skonfliktowane państwa brały różnych piratów pod swoją opiekę i używały ich do swoich celów militarnych. Widzimy zatem, że aby móc w sensie „pozytywnym” mówić o prawnym uporządkowaniu mającym być znamieniem ius publicum Europaeum, całe rozległe obszary rzeczywistości musiały zostały wypchnięte i skryte poza horyzontem percepcji; można powiedzieć, że ich wykluczenie z obszaru funkcjonowania konwencji prawa międzynarodowego było agambenowskim „włączającym wyłączeniem”, ponieważ czyniło je niechronionymi przez prawo przedmiotami ekspansji kolonialnej, spychało je w autentyczny stan natury, dopiero oczekujący na uporządkowanie przez Europejczyków w ramach ich misji cywilizacyjnej (por. Locke’owskie „in the beginning all the world was America”9).
Z biegiem czasu ten stan rzeczy ulegał zmianie. Pierwszym wyraźnym uszczerbkiem, jakiego doznało ius publicum Europaeum, były antyeuropejskie wojny wyzwoleńcze toczone na kontynentach amerykańskich oraz stanowiąca ich rekapitulację tzw. doktryna Monroe, ogłoszona w r. 1823 przez ówczesnego prezydenta USA. Jej wiodącym motywem było uznanie kontynentów amerykańskich za wolne od jakiejkolwiek europejskiej interwencji politycznej, w domyśle związanej z przywracaniem kolonialnego status quo. Efektem ogłoszenia doktryny Monroe było podważenie dotychczasowego europocentrycznego nomosu Ziemi. Była ona pierwowzorem dla emancypacji innych obszarów świata spod europejskiej dominacji kolonialnej. Równolegle do tego zachodziło również przystępowanie do europejskiego „koncertu mocarstw” państw pozaeuropejskich w rodzaju Imperium Osmańskiego czy modernizującej się Japonii. W okresie międzywojennym Schmitt opisywał ten proces przeważnie w poetyce dekadencji, jako symptomy zmierzchu i rozpadu ius publicum Europaeum. Jednakże w latach trzydziestych w jego poglądach nastąpiło pewne wyraźne przesunięcie: zaczął uważać doktrynę Monroe za wzór dla urządzenia nowego, pluralistycznego nomosu Ziemi, opartego na podziale świata na wiele odizolowanych wzajemnie i nie interweniujących w swoje wewnętrzne sprawy „wielkich przestrzeni”, Großraume. Rozwijał taką wizję w tekstach, które często uważa się za mające legitymizować cele Niemiec podczas drugiej wojny światowej10. W pisanym m.in. w trakcie wojny Der Nomos der Erde Schmitt usystematyzował swoje przemyślenia, tworząc dzieło o złożonym charakterze, gdzie na faktograficznej bazie historii prawa wyrosła zaawansowana refleksja geopolityczna, z przenikliwością rozpoznająca i analizująca przestrzenny wymiar rozpoczynającego się wówczas zimnowojennego konfliktu, skryty pod jego ideologiczną fasadą. W swoich późniejszych drobniejszych pracach wielokrotnie wracał do tych zagadnień11.
Również Teorię partyzanta należy czytać jako opracowanie jednego ze szczegółowych problemów z tego zakresu. Partyzant okazał się figurą, która w pozytywny sposób ujawnia możliwość transformacji dotychczasowego globalnego ładu geopolitycznego, tkwiącego w marazmie powodowany przez strach i ostrożność wielkich mocarstw, by nie porywać się na śmiałe, bezpośrednie działania mogące naruszyć kruchą, z trudem wypracowaną równowagę. Częste w XX wieku działania partyzanckie, połączone zazwyczaj z wojnami domowymi i kolonialnymi, pokazują, jak z lokalnych – toczonych z dala od głównej sceny geopolitycznej – konfliktów i walk o władzę mogą wyniknąć poważniejsze zmiany w globalnym ładzie przestrzennym. Do inspirujących Schmitta przykładów należą m.in. walki toczone przez Lenina i Mao oraz teoretyczne wnioski, jakie z nich wyciągnęli. Co charakterystyczne, Schmitt programowo bierze w nawias konkretny ideologiczny wymiar tych walk, skupiając się na nagim politycznym antagonizmie, jaki dostrzega pod ich powierzchnią. Nie znaczy to jednak, że w ogóle ignoruje on ten ideologiczny wymiar i jego sprawczy charakter. Schmitt podkreśla, iż ideologiczne zaangażowanie w imię jakiejś sprawy jest jedną z konstytutywnych cech partyzantki, lecz zarazem milcząco uznaje on, że w swojej analizie nie musi zajmować się anatomią przekonań czy pobudek kierującymi poszczególnymi bojownikami i stronnictwami. Ich działania liczą się dla niemieckiego jurysty jako symptomy kryzysów i przesileń dotykających globalny ład geopolityczny, jako figury przenoszące pewien transformatywny potencjał, w pierwszej kolejności ujawniający się w zdolności do podważania i niweczenia konkretnych stosunków panowania; doprowadzając do zmiany kadr, stosunków własnościowych czy reorientacji interesów danych państw, uruchamiają łańcuch dalszych, coraz szerszych, często umiędzynarodowionych akcji politycznych.
Płaszczyzną, która w Teorii partyzanta zajmowała Schmitta pierwszoplanowo, była rozprawa z pozostałościami ius publicum Europaeum, będącego – jak już wspomniałem – konkretną historyczną i geopolityczną formacją osnutą na uznaniu antagonistycznego kryterium polityczności. Opisując rozpad jego instytucjonalnych form, Schmitt zarazem obstaje przy tym, że jedyne sensowne przemiany globalnego ładu politycznego muszą opierać się na uznaniu przesłanki, na której ius publicum Europaeum ufundowało własną autolegitymizację: centralnego znaczenia zbiorowych antagonizmów i uszanowaniu konieczności jego „plenienia się” wbrew wszelkim ideologicznym fasadom, jakimi usiłuje się przykryć tę fundamentalną wrogość. Trudno przy tym nie spostrzec, że własne prace i rozważania Schmitta również układają się w pewien złożony system sądów i wyobrażeń, czyli jakiś kompleks ideologiczny. Jednakże „koronny jurysta Trzeciej Rzeszy” zawsze uważał, że jego własne stanowisko góruje nad innymi właśnie tym, że rozpoznaje i eksponuje skrywany przez innych problem rozróżnienia między przyjacielem a wrogiem, fundamentalnego międzyludzkiego antagonizmu; w ekshibicjonistyczny sposób epatuje tym, co dla innych intelektualistów czy badaczy stanowi wstydliwie maskowane traumatyczne jądro polityki.
– III –
Ostatnie zdania Teorii partyzanta wskazują, że rozważaniami Schmitta kieruje troska o kształt przyszłości: „Teoretyk nie może uczynić więcej niż zachować pojęcia i nazywać rzeczy po imieniu. Teoria partyzanta dochodzi do pojęcia polityczności, do pytania o rzeczywistego wroga i nowy nomos Ziemi” (s. 103). To symptomatyczne, że przyszłościowe zorientowanie refleksji niemieckiego teoretyka w najostrzejszy sposób uwidacznia się w jego tekstach mających charakter pojęciowych interwencji w zakresie geopolityki. Pisma te, oprócz bazowania na rozległej historyczno-prawnej faktografii, cechuje inherentne oparcie na koncepcji polityczności. To otwartość i dynamizm wpisane w istotę tej koncepcji każą Schmittowi troszczyć się o przyszły kształt przestrzennego zorganizowania instytucji politycznych i relacji pomiędzy nimi (ich blokami). Troska ta intensyfikuje się w momentach dostrzeżenia rekonfiguracji w łonie zbiorowych podmiotów stojących za tymi instytucjami. Kto sięga po władzę, w imię czego i przeciwko komu? Czego można się po nim spodziewać? Takie podejście do polityki wręcz wymusza w nas stałą troskę o kształt przyszłości; jednocześnie trudno nie przyznać, że w takim ujęciu silny – choć niekoniecznie bezpośrednio artykułowany – udział ma zwykły strach.
Niemniej Teoria partyzanta należy do tych pism Schmitta, które każą uważać go za autora na swój sposób progresywnego. W znacznej mierze wynika to z faktu, iż przynależy ono do linii zapoczątkowanej przez starsze o czterdzieści lat rozważania z Pojęcia polityczności. Charakter dodatku do Pojęcia polityczności ma również wystąpienie Schmitta z 1929, Epoka neutralizacji i apolityzacji12. Można powiedzieć, że Teoria partyzanta w znacznym stopniu dzieli z tym wystąpieniem swój interwencyjny charakter. Dla tej linii pism Schmitta charakterystyczne jest eksponowanie wyrazistych założeń teoretycznych, formułowanie sugestywnych pojęć oraz natychmiastowe wdrażanie ich w toku analizy konkretnych problemów. Niemiecki myśliciel diagnozuje w nich kryzysy, których świadkiem był w danych momentach (pamiętajmy, że mowa o tekstach z różnych lat, powstających w diametralnie różnych okolicznościach). Dostrzegał stagnację, z którą instytucje status quo nie potrafiły się uporać, stąd z przenikliwych analiz, jakie przeprowadzał, wynikała konieczność dokonywania radykalnych rozstrzygnięć, z zasady nie mieszczących się w prawnych możliwościach czy procedurach właściwym tym instytucjom. Poradzenie sobie z kryzysem zawsze wymaga wykroczenia poza te ograniczenia – dokonania swoistego skoku czy ucieczki do przodu. W tym sensie myślenie Schmitta w swojej pojęciowej formie jest zawsze progresywne, a nawet rewolucyjne – chociaż w poszczególnych przypadkach sformułowanych przez niego kategorii można użyć w obronie reakcyjnych interesów politycznych.
Należy mieć świadomość, iż spektrum rozgrywalnych politycznie problemów jest niezwykle szerokie. Jedną z zalet Schmitta jako teoretyka było to, że w każdym systemie prawnym dostrzegał artykulację jedności politycznej, a stosowanie go w konkretnych przypadkach uważał nie za automatyczne wykonywanie rzekomo neutralnych zapisów, lecz wyraz autonomicznej, arbitralnej woli konkretnych funkcjonariuszy, reprezentujących przecież określone środowiska, klasy czy po prostu ideologie. Wpływ subiektywnych uwikłań czy wyobrażeń na prowadzenie polityki jest w ujęciu Schmitta oczywistą okolicznością. Za otwarcie swojej koncepcji na takie czynniki Schmitt już w roku 1930 został pochwalony przez niemieckiego marksistowskiego polityka Carla Herza13. W tym miejscu warto wspomnieć też o pracy Eckarda Bolsingera, który przeprowadził porównawczą analizę refleksji Schmitta oraz Włodzimierza Lenina pod kątem realizmu politycznego14.
Niektóre passusy z Teorii partyzanta wyraźnie korespondują z rozważaniami z Tyranii wartości (1979), w których Schmitt krytykował logikę wartości jako pozytywistyczny substytut metafizyki15. W Tyranii wartości nawiązuje on nawet do Listu o humanizmie Martina Heideggera, z kolei w jednym z ostatnich wywiadów krytykuje współczesny sobie katolicyzm z epoki Jana Pawła II za posługiwanie się językiem wartości, przyjętym m.in. za filozofią Maxa Schelera16. Również ów sprzeciw wobec języka wartości, sprowadzającego dynamikę zjawisk społecznych do spetryfikowanych, wymienialnych wielkości, wynika z uznania zbiorowych antagonizmów za kreatywną siłę permanentnie przekształcających się konfiguracji.
Dynamiczność i otwartość koncepcji Schmitta, które starałem się ukazać, prowokuje do stwierdzenia, iż figura tellurycznego partyzanta jest figurą oporu przeciwko posthistorii. W jakimś sensie można nazwać Schmitta anty-Kojève’em17. Niemiecki jurysta usiłował wyraźnie skonceptualizować ostatni niepacyfikowalny element geopolitycznej konstelacji, jaka rysowała się w jego epoce. W ponad pół wieku po opublikowaniu Teorii partyzanta bardzo dobrze dostrzegamy znaczenie drobnych aktorów, którzy – dysponując nawet niskim potencjałem militarnym – potrafią zdestabilizować rozległe obszary i wywołać reakcję łańcuchową o trudno wyobrażalnych konsekwencjach. Dość wspomnieć o wojnach domowych w Syrii i na Ukrainie, które stanowią niezaprzeczalne przypadki takich nieregularnych działań; wszelako bieżąca interpretacja tego rodzaju zjawisk powinna zwrócić również uwagę na poziom zakulisowych rozgrywek, które bardzo często determinują postępowanie partyzantów i posługują się nimi dla swoich celów, które w swoim konkretnym kształcie pozostają nieznane opinii publicznej. Obecny obraz świata, globalnej geopolityki, całkowicie jednoznacznie zaprzecza ogłoszonym przez Francisa Fukuyamę w 1992 i powielanym następnie przez jego akolitów marzeniom o demokratycznym, liberalnym i kapitalistycznym „końcu historii”18. Można zaryzykować tezę, że rozwijana przez Schmitta pojęciowo kategoria partyzanta z całą mocą antycypowała powolny krach Fukuyamowskiej – inspirowanej filozofią Alexandre’a Kojève’a – wizji, zanim ta jeszcze została sformułowana. Z perspektywy Schmitta tego rodzaju idee można nazwać tylko klęską wyobraźni politycznej. Nasuwa się tutaj nieoczywista paralela między Teorią partyzanta a Widmami Marksa Jacques’a Derridy (1993)19, w których francusko-żydowski filozof usiłował – tak samo jak Schmitt – wyodrębnić jakiś niepacyfikowalny element globalnej konstelacji (acz raczej na płaszczyźnie ideologicznej niż geopolitycznej), interweniując przeciwko bezczelnemu optymizmowi Fukuyamy, korzystającego z chwały i prestiżu, jaki spadł na niego dzięki zakończeniu zimnej wojny i bankructwu sowieckiego komunizmu. Schmittowskiego partyzanta można porównać do Derridiańskich „widm Marksa” – precyzyjniej rzecz ujmując, być może figurę tę należałoby określić mianem widma Hegla albo Clausewitza20. Ostatecznie bowiem na dnie koncepcji partyzanta kryje się szczególna interpretacja Hegla; co więcej, charakterystyczne dla XX wieku rozmijające się ujęcia globalnego porządku i konkurencja o jego należyte opisanie w postaci mniej lub bardziej normatywnych projektów teoretycznych były właśnie walką o Hegla – o właściwą interpretację jego filozofii21.
Przy pewnej okazji Fryderyk Engels powiedział o filozofii Hegla, że jej konserwatywny charakter jest względny, natomiast jej charakter rewolucyjny jest absolutny22. Moim zdaniem o przypadku Schmitta można powiedzieć podobnie, chociaż niekoniecznie trzeba robić to w równie radykalnych słowach. Zastrzeżenia wynikają tu przede wszystkim ze specyfiki dyskursu Schmitta (który był prawnikiem, a nie np. filozofem, i dlatego pod względem pragmatycznym jego pisma zawsze służyły konserwowaniu jakiegoś istniejącego porządku), na którą duży wpływ miała m.in. jego biografia. Najpierw przez długie lata pozostawał on funkcjonariuszem państwowym, człowiekiem w dość oportunistyczny sposób wiążącym się z kolejnymi władzami Niemiec, by w końcu (najpierw w drugiej połowie lat trzydziestych, potem ponownie – z nową siłą – po zakończeniu drugiej wojny światowej) zostać odtrąconym nie tylko od decyzyjnego centrum, ale także odsuniętym od nauczania akademickiego. Poskutkowało to m.in. tym, że jego twórczość coraz bardziej przesuwała się na pozycje resentymentu. I właśnie w kontekście walk partyzanckich, które Schmitt usiłował skonceptualizować, należy mieć świadomość ogromnego sprawczego, transformatywnego politycznie znaczenia wszelkiego rodzaju resentymentu23.
- C. Schmitt, Teoria partyzanta. Uwagi na marginesie „Pojęcia polityczności”, przeł. B. Cymbrowski, Warszawa 2016. Numery stron w nawiasach odnoszą się do recenzowanego wydania.
- Carl Schmitt. Wyzwanie polityczności, red. Ch. Mouffe, Warszawa 2011.
- W tym kontekście warto wspomnieć o wpływie, jaki długoletnie zmagania z Francją – najpierw rewolucyjną, potem napoleońską – wywarły na państwo pruskie, które obrało drogę wielowymiarowych modernizacyjnych reform w latach 1806–1815. Peter Sloterdijk wskazuje na nie jako na przykład „doświadczenia metanoetycznego”, zob. tegoż Theory of the Post-War Periods: Observations on Franco-German Relations since 1945, trans. R. Payne, Wien–New York 2009.
- Zob. K. Jaspers, O źródle i celu historii, przeł. J. Marzęcki, Kęty 2006.
- Zob. np. A. de Benoist, Carl Schmitt Today: Terrorism, ‘Just’ War, and the State of Emergency, London 2013; Spatiality, Sovereignty and Carl Schmitt: Geographies of the Nomos, ed. S. Legg, London-New York 2011; G. Slomp, Carl Schmitt and the Politics of Hostility, Violence and Terror, Basingstoke–New York 2009; The International Political Thought of Carl Schmitt: Terror, Liberal War and the Crisis of Global Order, eds. L. Odysseos, F. Petito, London-New York 2007; T. Kochi, The Partisan: Carl Schmitt and Terrorism, „Law Critique” 2006, nr 17.
- Zob. C. Schmitt, Pojęcie polityczności, w: Teologia polityczna i inne pisma, przeł. M.A. Cichocki, Warszawa 2012.
- W powyższym ustępie zreferowałem Schmittowską narrację na temat związków pojęcia polityczności z państwem. Możliwe są oczywiście również inne ujęcia tematu, akcentujące inne problemy, pojęcia czy okoliczności – np. Michel Foucault w wykładach Bezpieczeństwo, terytorium, populacja. Wykłady w Collège de France 1977–1978 (przeł. M. Herer, Warszawa 2010) dokonuje wielowymiarowej analizy, której jednym z przedmiotów jest praktyka „rządzenia”, zestawiona następnie z normatywistycznym pojęciem „racji stanu”. Warto mieć na uwadze, iż ujęcie tego tematu przez Schmitta nie ma charakteru erudycyjno-historycznego – nie tworzy kompletnego, zamkniętego obrazu genezy nowoczesnej państwowości. Jest raczej abstrakcyjną propozycją interpretacyjną, wysnutą na podstawie pewnej ilości zebranych i przeanalizowanych koncepcji (jak powszechnie wiadomo, Schmitt wspiera się głównie na wybranych motywach z dzieł Bodina, Hobbesa czy Hegla), którą jednakże trudno bezpośrednio przyłożyć do rozwoju historycznych wypadków we Francji, Niemczech, Holandii, Anglii/Wielkiej Brytanii, nie mówiąc już o Polsce czy Rosji (w kontekście rozwoju niemieckiej państwowości warto przyjrzeć się szeroko dyskutowanemu tematowi „niemieckiej drogi odrębnej”, zob. Sonderweg. Spory o „niemiecką drogę odrębną”, red. H. Orłowski, przeł. J. Kałążny, Poznań 2008). Podobnie jak ujęcia jego własnych mistrzów, rozważania Schmitta mają charakter spekulatywnego komentarza.
- W pewnym momencie Der Nomos der Erde pada stwierdzenie, które można uznać za antycypację wizji Jana Sowy z Fantomowego ciała króla, a równocześnie argument na rzecz jej poprawności: Schmitt stwierdza, iż przedrozbiorowa Polska nie stanowiła organizmu o charakterze państwowym, zatem jej podział między trzy kraje, które mogły poszczycić się byciem państwem, jest całkowicie zrozumiały i uprawniony z punktu widzenia prawa międzynarodowego. Zob. C. Schmitt, Der Nomos der Erde im Völkerrecht des Jus Publicum Europaeum, Berlin 1974 [1950], s. 137: „Das Königreich Polen hat das feudale Stadium nicht überwunden und die Organisation des modernen europäischen Staates nicht erreicht. Es war kein Staat und konnte daher im letzten Drittel des 18. Jahrhunderts unter Staaten verteilt werden. Dabei hatte es nicht einmal die Kraft, den auf seine Kosten vorgenommenen Teilungen und Landnahmen polnischen Bodens durch die benachbarten Staaten (1792, 1793, 1795) einen Staatenkrieg entgegenzusetzen […]” („Królestwo Polskie nie przezwyciężyło stadium feudalnego i nie osiągnęło [stanu] organizacji nowoczesnego europejskiego państwa. Nie było ono państwem i stąd w ostatniej trzeciej części XVIII wieku mogło zostać podzielone pomiędzy państwa. Nie miało przy tym nawet siły, aby czynionym jego kosztem rozbiorom i podbojom polskiego terytorium przez sąsiadujące państwa (1772, 1793, 1795) przeciwstawić się za pomocą prowadzonej przez państwo wojny”). Por. J. Sowa, Fantomowe ciało króla. Peryferyjne zmagania z nowoczesną formą, Kraków 2011.
- J. Locke, The Second Treatise: An Essay Concerning the True Original, Extent and the End of Civil Government, w: tenże, Two Treatises on Government and A Letter Concerning Toleration, ed. I. Shapiro, New Haven and London 2003, s. 121 (§49).
- Zob. C. Schmitt, Writings on War, trans. and ed. T. Nunan, Cambridge–Malden 2011.
- Zob. np. teksty Schmitta zebrane w tomie Staat, Großraum, Nomos. Arbeiten aus den Jahren 1916–1969, hrsg. G. Maschke, Berlin 1995.
- C. Schmitt, Epoka neutralizacji i apolityzacji, przeł. W. Kunicki, w: Rewolucja konserwatywna w Niemczech 1918–1933, red. W. Kunicki, Poznań 1999.
- W liście Herza do Schmitta z 1 lipca 1930 czytamy: You are, at least, one of the few bourgeois state theorists who, outside of Marxism, understands that all political concepts are embedded in constellations of political interests, and that they are nothing other than the ideological formulation of those interests” („Jest pan jednym z niewielu burżuazyjnych teoretyków państwa, który, [pozostając] poza marksizmem, rozumie, że wszelkie pojęcia polityczne są osadzone w konstelacjach politycznych interesów i że są niczym więcej niż ideologicznym sformułowaniem owych interesów”). Cyt. za: R. Mehring, Carl Schmitt: A Biography, trans. D. Steuer, Cambridge–Malden 2014, s. 223, 596.
- E. Bolsinger, The Autonomy of the Political: Carl Schmitt’s and Lenin’s Political Realism, Westport–Connectitut–London 2001.
- C. Schmitt, Tyrania wartości, przeł. B. Kuźniarz, „Kronos” 2008, nr 3.
- C. Schmitt, F. Lanchester, Ostatnia rozmowa. Prawnik przed sobą samym, przeł. K. Burzyk, opr. M. Burzyk i M. Ratajczak, „Przegląd Polityczny” 2014, nr 127–128, s. 222.
- Zob. A. Kojève, Wstęp do wykładów o Heglu, przeł. Ś. F. Nowicki, Warszawa 1999.
- Zob. F. Fukuyama, Koniec historii, przeł. T. Bieroń, M. Wichrowski, Poznań 1997; tenże, Ostatni człowiek, przeł. T. Bieroń, Poznań 1997.
- J. Derrida, Widma Marksa. Stan długu, praca żałoby i nowa Międzynarodówka, przeł. T. Załuski, Warszawa 2016.
- Zob. C. Schmitt, Clausewitz als Politischer Denker. Bemerkungen und Hinweise, „Der Staat” 1967, Vol. 6, No. 4.
- Por. C. Schmitt, Die andere Hegel-Linie. Hans Freyer zum 70. Geburtstag, Christ und Welt X, 30, 25 lipca 1957, s. 2.
- „[…] filozofia dialektyczna burzy wszelkie wyobrażenia o ostatecznej prawdzie absolutnej i odpowiadających jej stanach absolutnych ludzkości. Nie ostaje się przed nią nic ostatecznego, absolutnego, świętego; wykazuje ona przemijający charakter wszystkiego i nie ostaje się przed nią nic poza nieprzerwanym procesem stawania się i zanikania, nieskończonego wznoszenia się od stanów niższych do wyższych, procesem, którego odzwierciedleniem w myślącym mózgu jest właśnie ona sama. Ma ona, co prawda, i stronę konserwatywną; uznaje określone szczeble poznania i rozwoju społecznego za usprawiedliwione w odniesieniu do ich epoki i warunków; ale też tylko w odniesieniu do nich. Konserwatyzm tego sposobu zapatrywania jest względny, jego charakter rewolucyjny jest absolutny – jest jedyną rzeczą absolutną, którą on uznaje” – F. Engels, Ludwik Feuerbach i zmierzch klasycznej filozofii niemieckiej, Warszawa 2005, s. 5. Por. C. Schmitt, Teoria partyzanta, s. 62.
- Czerpiącą ze zbliżonego ducha koncepcję rozwija Sloterdijk w pracy Gniew i czas. Esej polityczno-psychologiczny (przeł. A. Żychliński, Warszawa 2011), dokonując tam historycznego przeglądu i klasyfikacji sprawczych politycznie afektów.
bardzo interesujące, pozdrawiam.
Dobry dodatek do pracy rocznej między innymi o figurze Partyzanta.
Dziękuję