Humanistyka planetarna / między dekolonialnością i postkolonialnością

Bez względu na to, jak postrzega się trudności stojące przed polityką zmian klimatycznych, ich podstawowym źródłem zdaje się kwestia „różnicy antropologicznej”. Zarówno problem „sprawiedliwości klimatycznej”, jak i historycznej odpowiedzialności za emisję gazów cieplarnianych świadczą przecież w ostatecznym rozrachunku o nierównościach i relacjach władzy nie tylko między zasobnymi i ubogimi narodami, lecz także między bogatymi i biednymi w obrębie każdego z nich. Do „przesilenia klimatycznego” przyczynia się między innymi to, że ludzkość, która nie jest jednością, nie potrafi też jako jedność reagować  na planowane budżety węglowe i skoordynowane działania  Międzyrządowego Zespołu do spraw Zmian Klimatu (IPCC), traktującego planetę jako jedność. Co zatem myśleć o różnicach między ludźmi, kiedy planeta, którą klimatolodzy postrzegają jako „jedność”, stała się „jednością i wielością” w ramach polityki klimatycznej?

Konieczna bifurkacja. „Nie ma alternatywy” (fragment)

Ludzkość jako całość […] jest postawiona w obliczu wyzwania polegającego na sformalizowaniu i wprowadzeniu do gry na poziomie gospodarki planetarnej nowych modeli teoretycznych na miarę rzeczywistej sytuacji. Jest to sytuacja globalnego zagrożenia związanego z globalną gospodarką występującą przeciwko biosferze, która w niedalekiej przyszłości, na skutek irracjonalnej i nieroztropnej eksploatacji tego, co od czasów Wołodymyra Wiernadskiego jest określane również jako technosfera, może przekształcić się w rodzaj „nekrosfery”. Czy jednak taki dyskurs może być bardziej słyszalny od ostrzeżeń publikowanych nieprzerwanie od 1992 roku, które […] pozostały bezskuteczne?