„Etyka”, księga czwarta. Życie i śmierć ciała społecznego

Kolejny rok seminarium „Bajki dla delezjanistek” prowadzonego przez Machinę Myśli i koło naukowe myśli współczesnej rozpoczynamy czytaniem Spinozjańskiej „Etyki”. Dzięki uprzejmości Mateusza Janika na łamach naszego pisma prezentujemy zajawki do kolejnych ksiąg tej pracy.
Gdy w trakcie wyborów prezydenckich w 2020 roku Rafał Trzaskowski wspomniał o tym, że wierzy w Boga Spinozy, na chwilę ponownie rozgorzały siedemnastowieczne spory wokół autora Etyki. Eksperci w głównym wydaniu „Wiadomości” zastanawiali się na ile figurę Chrystusa da się pogodzić z pojęciem Natury, podkreślając wywrotowy charakter spinozjańskiej myśli. Na łamach „Polityki” odpowiedzi pisali liberalni komentatorzy, przekonując, że Spinoza „z całą pewnością nie był ateistą”. Niewypowiedzianą stawką tego sporu było oczywiście pytanie o to, jakiego rodzaju projekt polityczny wpisany jest w filozofię Spinozy. Obok Traktatu Teologiczno-Politycznego, miejscem, w którym należy szukać odpowiedzi na to pytanie jest czwarta księga Etyki.
W części czwartej docieramy wreszcie na powierzchnię systemu Spinozy. Plątanina twierdzeń wprowadzających podstawowe pojęcia i kręte korytarze dowodów doprowadzają nas wreszcie do miejsca, z którego widać wyraźnie jego główne stawki. Dopiero tutaj Spinoza czuje się na tyle bezpiecznie, aby posłużyć się wprost sformułowaniem, które zdawało się wisieć w powietrzu od dawna: “Bóg czyli Natura”.
Może wydawać się zaskakujące, że Spinoza poświęca zagadnieniu afektów aż dwie księgi dzieła opisującego świat, w którym wszystko co istnieje wyraża boską moc. Ciekawsze jednak jest to, jak w księdze czwartej zmienia się sposób przedstawiania skończoności. Rzeczy skończone nie są już po prostu określanymi zewnętrznie modyfikacjami, lecz układami ruchu i spoczynku uwikłanymi w zewnętrzne relacje. Oryginalność tego ujęcia uwidacznia się kiedy Spinoza postanawia przyjrzeć się zagadnieniu śmierci.
O tym, że śmierć jest tylko takim granicznym przypadkiem niekończących się przemian, jakim podlegają rzeczy skończone, przekonuje nas obraz śmierci za życia, przywołany przez Spinozę w scholium do twierdzenia trzydziestego dziewiątego. Oto pewien poeta hiszpański (znawcy tematu twierdzą, że mógł to być Luis de Góngora), zaniemógł na ciele oraz umyśle, utracił pamięć swych wcześniejszych dokonań do tego stopnia, że można by go wziąć bez trudu za inną jakąś osobę. Spinoza używa tego obrazu, by wyjaśnić nam iż śmierć jest po prostu szczególnym przypadkiem zmiany wewnętrznych stosunków ruchu i spoczynku w ciele. Poeta niczym właściwie nie różni się od dorosłego, któremu dzieciństwo wydaje się co najwyżej sennym wspomnieniem. We fragmencie tym uwagę zwraca przede wszystkim wysiłek włożony w przekonanie nas, że szaleństwo poety jest w istocie zupełnie codziennym doświadczeniem – dorastanie i śmierć są kwestią kompozycji podobnie jak choroba, czy skaza charakteru. Równie ważne jest to, że śmierć jest tu przedstawiana jako kres pewnego kolektywnego układu, pewnej wspólnoty ruchu i spoczynku. Taka perspektywa pozwala Spinozie wychwycić społeczny wymiar najbardziej intymnych i jednostkowych aspektów bytu ludzkiego.
Ten społeczny rys spinozjańskiej etyki stanowi główną treść księgi czwartej, opowieści o życiu we władzy afektów: wszystko co skończone, jakby nie było potężne, zawiera się w czymś innym, co przerasta je mocą. Dlatego też wynikająca ze znajomości własnego ciała i kierowania się rozumem wolność jest zawsze kwestią praktyki, której celem jest ustanowienie wspólnoty. Właściwie etyczną domeną bytu ludzkiego okazuje się polityka – sztuka zawierania sojuszy. Księga czwarta może być więc czytana jako polityczne rozwinięcie zaprezentowanej w księdze trzeciej teorii afektów. Jej przewodnią myślą jest teza, że życie społeczne wcale nie znosi afektywnej struktury jednostki, ale przeciwnie, intensyfikuje ją. Umowa społeczna, czyli wyznaczenie na planie Natury pewnej autonomicznej sfery, oznacza zaś przyspieszenie cyrkulacji afektów i otwarcie nowych kanałów, którymi mogą krążyć zarówno radość jak i smutek. Czujemy więcej i mocniej, ponieważ jedną z podstawowych cech ludzkiej psychiki jest naśladownictwo afektów. Dlatego państwo jest dla Spinozy przede wszystkim maszyną afektywną, czyli zinstytucjonalizowaną strukturą wyobrażeniową zdolną wytworzyć efekt życia rozpisanego na grze lęku i pragnienia, toczącego się niejako poza stanem natury. Życie w tak pojmowanym (a właściwie wyobrażanym) stanie społecznym jest życiem wiecznie antycypowanym, odwlekanym w przyszłość nadzieją nagrody, lub lękiem przed karą. To właśnie zdolność do utrzymywania życia w ciągłym oczekiwaniu stanowi tajemnicę sukcesu aparatu państwowego – według Spinozy państwo jest afektywną protezą rozumu, który aktywną moc poznania i budowania pojęć wspólnych zastępuje wiążącą siłą afektów biernych, a więc takich, które sprawiają, że nasze życie w coraz mniejszym stopniu zależy od nas samych ani od relacji jakie tworzymy, gdy działamy w sposób czynny.
Protetyczny charakter życia w państwie możliwy jest ze względu na fakt, że dążność do pozostania w istnieniu, czyli conatus, wyraża się poprzez troskę o tzw. interes własny. Interes ten w przeważającej mierze określają zewnętrzne przyczyny, którym jednostka podlega z definicji. To właśnie do tego aspektu bytu ludzkiego odnosi się tytułowa niewola afektów. Ważne jest to, że analiza państwowej technologii afektywnej, zarówno w jej „obywatelskim”, jak i „autorytarnym” wariancie, wcale nie jest tym, w co mierzy Spinoza przepisując swoją teorię afektów na język polityki. Życie społeczne, w którym relacje międzyludzkie zapośredniczone są w autorytecie prawa i władz zwierzchnich nie jest horyzontem działania politycznego, lecz jego punktem wyjścia: człowiek rozumny, rozpatrujący rzeczy z perspektywy wieczności za nic ma dobro jak i zło, i za nic ma prawo. Wszystko bowiem co czyni, wynika z koniecznego i powszechnego związku rzeczy, w którym dobro wspólne jest samą treścią istnienia. Dlatego też kluczowa formuła czwartej księgi wcale nie zawiera się w utożsamieniu Boga i Natury lecz w zrównaniu pragnienia, życia i działania.