Zamknięcie w bieli, zamknięcie w czerni

Ten esej nie jest recenzją Czarnych twarzy… ani – tym bardziej – analizą psychoanalistycznych i filozoficznych ścieżek, jakimi chadza umysł Fanona. Nie chodzi mi o streszczanie jego myśli, czy zajęcie stanowiska wobec niej, o krytyczną analizę czy entuzjastyczne pochwały. Tekst ten stanowi zaproszenie do wspólnej lektury, dzielenie się refleksją i dygresjami, a jednocześnie próbę lepszego zrozumienia punktu widzenia na relacje międzyrasowe, jaki proponuje.

Czym jest kolonializm?

Pisanie o kolonializmie, jak i w ogóle relacjach – czy to historycznych, czy współczesnych – między Europą a Afryką, zawsze przychodzi mi z trudem. Generuje niezliczone wątpliwości. Z jakiej bowiem perspektywy powinienem mówić? Jaką pozycję zająć? A może prześlizgiwać się z jednej w drugą? Cóż – nie ma na to dobrej odpowiedzi. Oczywiście, perspektywa europejska wydaje się być lepiej przeze mnie poznana, wszak uczyłem się w polskich szkołach, z podręczników historii, w których dopiero kolonializm naznaczył Murzyna – a przez to również Afrykę – chwalebnym piętnem cywilizacji