Jeśli filozofia nie stanie się różnorodna, nazwijmy ją po imieniu

Wstęp tłumacza

Choć krótki tekst Jaya L. Garfielda i Bryana W. Van Nordena nie ukazał się w żadnym z recenzowanych czasopism naukowych, lecz w New York Times, nie powinno się odmawiać mu filozoficznej wartości. Mający charakter manifestu artykuł dotyczy zagadnień instytucjonalno–organizacyjnych – postuluje rozszerzenie nauczanego na wydziałach filozofii kanonu o myśl nieeuropejską. „If Philosophy Won’t Diversify…” odbiło się w Stanach Zjednoczonych szerszym echem, niż przewidzieli to autorzy tekstu. Liczne odpowiedzi dotyczyły już nie kwestii związanych z organizacją uniwersyteckiego programu nauczania, lecz zagadnień metafilozoficznych – czy rzeczywiście istnieje coś takiego, jak filozofia nieeuropejska? Jeśli nie, to dlaczego? Stąd również: czym w istocie jest filozofia? Odpowiedzi na te pytania, proponowane przez akademickich filozofów, przebiły się do amerykańskiej świadomości społecznej (dyskusja doczekała się nawet własnego wątku na portalu Reddit), jak również zaowocowały powstaniem tekstów naukowych podsumowujących debatę1. Echa emocjonalnej dyskusji nad filozoficznym wykluczeniem dotarły do Polski – o sprawie informowało np. czasopismo Filozofuj! – jednak nie wzbudziły większego zainteresowania. Poniżej przedstawiam polskim czytelnikom przekład manifestu, który zainicjował tę nietypową filozoficzną wymianę zdań – z nadzieją przeszczepienia jej na polski grunt akademicki, gdzie wciąż nie miała ona miejsca. Pogląd, zgodnie z którym filozofia jest praktyką specyficznie europejską, jest w Polsce popularny, choć często nieuświadamiany i niewyrażany wprost. Krąży raczej po salach wykładowych, na zajęciach z historii filozofii, bywa przyjmowany jako milczące założenie podręczników szkolnych i akademickich. Warto, by przemawiające za nim racje zostały wyeksplikowane i poddane krytyce. Podpisuję się pod apelem Garfielda i Nordena: niech ci, którzy przeczą istnieniu filozofii poza Europą, bronią swojego stanowiska otwarcie i w dobrej wierze!

Jay L. Garfield, Bryan W. Van Norden

Jeśli filozofia nie stanie się różnorodna, nazwijmy ją po imieniu

Zdecydowana większość wydziałów filozofii w Stanach Zjednoczonych oferuje wyłącznie kursy filozofii powstałej w Europie lub świecie anglojęzycznym. Przykładowo, spośród stu osiemnastu filozoficznych programów doktorskich w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie, tylko dziesięć procent posiada specjalistów w zakresie filozofii chińskiej jako członków kadry. Większość wydziałów filozofii nie oferuje także kursów myśli afrykańskiej, indyjskiej, islamskiej, żydowskiej, latynoamerykańskiej, rdzennie amerykańskiej i pochodzącej z innych tradycji nieeuropejskich. Właściwie, spośród pięćdziesięciu najlepszych programów doktorskich w świecie anglojęzycznym, tylko piętnaście procent posiada jakiegokolwiek specjalistę wykładającego jakąkolwiek filozofię nieeuropejską.

Fakt ten jest zadziwiający, biorąc pod uwagę istotność myśli nieeuropejskiej zarówno w globalnej historii filozofii, jak i świecie współczesnym, a także rosnącą na naszych uniwersytetach liczbę studentów o nieeuropejskim pochodzeniu. Żadna inna dziedzina humanistyczna nie okazuje tak systematycznego lekceważenia większości cywilizacji w zakresie swoich badań. Obecna sytuacja jest trudna do uzasadnienia na gruncie moralnym, politycznym, epistemicznym, nie jest też dobrą praktyką dydaktyczną.

Każdy z nas – wraz z wieloma naszymi kolegami i studentami – od dekad pracował nad nakłonieniem amerykańskich wydziałów filozofii do poszerzenia kanonu nauczanych lektur. Wzywaliśmy naszych kolegów do wyjrzenia poza ich własny, europejski obszar badań i dydaktyki. Choć kilka wydziałów filozofii uczyniło swoje curriculum bardziej różnorodnym, i choć Amerykańskie Towarzystwo Filozoficzne powoli zaczęło rozszerzać swoje programy o reprezentację światowych tradycji intelektualnych – postęp pozostaje znikomy.

Wiele filozofów i wydziałów po prostu ignoruje argumenty przemawiające za większą różnorodnością. Inni odpowiadają na nie wspierającymi europocentryzm kontrargumentami, które my i wielu badaczy obaliliśmy w innych miejscach. Dyscyplina filozoficzna jako całość wciąż pozostaje zdecydowanie europocentryczna. Wydaje się więc daremne, by po raz kolejny dokonywać przeglądu argumentów za większą różnorodnością, jakkolwiek przekonujące są one naszym zdaniem.

Zamiast tego, prosimy wszystkich, którzy naprawę uważają, że organizowanie naszej dyscypliny wyłącznie wokół postaci i tekstów europejskich i amerykańskich ma sens, by utrzymywali swoje stanowisko szczerze i otwarcie. A zatem proponujemy, żeby każdy wydział, który oferuje kursy wyłącznie z obszaru filozofii zachodniej, przemianował się na „Wydział Filozofii Europejskiej i Amerykańskiej”. Ta prosta zmiana uczyni zakres i misję tych wydziałów jasnymi, a także zakomunikuje swoim studentom i pracownikom ich rzeczywiste założenia intelektualne. Nie dostrzegamy żadnego uzasadnienia dla oporu wobec tego drobnego przemianowania (choć zapraszamy do wygłaszania przeciwnych stanowisk w komentarzach do tego artykułu), a zwłaszcza nie dostrzegamy go w przypadku osób, które przyjmują – jawnie lub niejawnie – nastawienie europocentryczne.

Niektórzy nasi koledzy bronią postawy europocentrycznej w następujący sposób: filozofia nieeuropejska przynależy do „studiów obszarowych”, za które odpowiadają inne wydziały, takich jak studia azjatyckie, afrykanistyczne czy latynoamerykanistyczne. Prosimy zwolenników tego poglądu o konsekwencję i ulokowanie ich własnej dziedziny w zakresie „studiów obszarowych” – w tym wypadku jako „anglo–europejskich studiów filozoficznych”.

Inni mogą argumentować przeciw przemianowaniu, uznając wyszczególnienie filozofii za niesprawiedliwe: nie mamy wszak wydziałów matematyki albo fizyki euro–amerykańskiej. Takie podejście to nic innego, jak tylko nędzna sofisteria. Tradycje filozofii nieeuropejskiej proponują specyficzne rozwiązania problemów dyskutowanych na gruncie filozofii europejskiej i amerykańskiej, formułują nieznane Europie i Ameryce problemy, oraz podkreślają i zgłębiają problemy marginalizowane w filozofii anglo–europejskiej. Nie istnieją porównywalne różnice w sposobach uprawiania matematyki albo fizyki w różnych współczesnych sobie kulturach.

Sądzimy oczywiście, że przemianowanie wydziałów nie byłoby nawet w połowie tak wartościowe, jak faktyczne poszerzenie filozoficznego curriculum przy zachowaniu nazwy „filozofia”. Filozofia jako dyscyplina ma poważny problem z różnorodnością. Kobiety i mniejszości są niewystarczająco reprezentowane na wszystkich szczeblach studiów oraz pośród kadry, mimo że udział tych grup rośnie wśród studentów. Częścią tego problemu jest postrzeganie wydziałów filozofii jako świątyń osiągnięć mężczyzn o europejskim pochodzeniu. Nasza rada jest prosta – niech ci, którzy nie chcą zmieniać powyższego obrazu, bronią go otwarcie i w dobrej wierze. Jeśli nie potrafią tego zrobić, wzywamy ich do uróżnorodnienia kadry naukowej i programu nauczania.

Nie odmawiamy tym samym wartości tekstom zawartym w aktualnym kanonie filozoficznym. Oczywiście nie jest tak, że w filozofii uprawianej przez pochodzących z Europy mężczyzn z konieczności zawiera się coś złego. Jednak filozofia zawsze ubogacała się wtedy, gdy stawała się bardziej różnorodna i pluralistyczna. Tomasz z Akwinu (1225–1274) dał temu wyraz, gdy podążył za swoimi muzułmańskimi kolegami, czytającymi pogańskiego filozofa Arystotelesa, poszerzając w ten sposób filozoficzne curriculum na uniwersytetach swoich czasów. Mamy nadzieję, że któregoś dnia amerykańskie wydziały filozofii będą nauczać koncepcji Konfucjusza tak samo rutynowo, jak Kanta; że studenci będą mieli tak samo wiele okazji do czytania Bhagavadgity, jak Państwa; że zaproponowany przez perskiego filozofa Awicennę (980–1037) eksperyment myślowy „latającego człowieka” będzie tak dobrze znany, jak eksperyment „mózgu w naczyniu” amerykańskiego filozofa Hilary’ego Putnama (1926–2016); że krytyczna analiza pojęcia jaźni zaproponowana przez starożytnego indyjskiego uczonego Candrakirtiego będzie studiowana tak samo pilnie, jak ta Davida Hume’a; że Frantz Fanon (1925–1961), Kwazi Wiredu (1931– ), Lame Deer (1903–1976) i Maria Lugones będą znani studentom w tym samym stopniu, co ich równie wybitni koledzy z aktualnego kanonu filozoficznego. Lecz nim to się stanie, bądźmy szczerzy, zmierzmy się z rzeczywistością i nazwijmy wydziały filozofii europejskiej i amerykańskiej po imieniu.

Wydziałom filozofii, które jeszcze nie uczyniły swoich curriculów bardziej różnorodnymi, dajemy ostatnią radę. Z powodów demograficznych, politycznych i historycznych zmiana koncepcji filozofii w Stanach Zjednoczonych na bardziej wielokulturową wydaje się nieunikniona. Przysłuchajcie się stoickiej maksymie: „Przeznaczenie prowadzi tych, którzy idą chętnie, a ciągnie tych, którzy nie chcą iść”.

Tytuł oryginału: „If Philosophy Won’t Diversify, Let’s Call It What It Really Is”. Opublikowano 11 maja 2016 w New York Times w serii The Stone.

Tłumaczenie: Piotr Paszkowski

  1. Zob. W. Van Norden, Taking Back Philosophy. A Multicultural Manifesto, Wyd. Columbia University Press, New York 2017; Olberding, Philosophical Exclusion and Conversational Practices, “Philosophy East and West”, Vol. 67, No. 4, s. 1023–1038; Schliesser, Response to Amy Olberding, „Philosophical Exclusion and Conversational Practices”, “Philosophy East and West”, Vol. 67, No. 4, s. 1038–1044.

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *